Miał poważny uraz czaszkowo-mózgowy, nie mówi, prawdopodobnie nie widzi - takie informacje o stanie zdrowia ciężko pobitego czterolatka z Bytomia przekazała lekarka z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, w którym przebywa chłopiec. Za pobicie do aresztu trafili matka Kacpra i jej partner. Prokurator poinformował, że zaostrzono zarzuty wobec nich. Kobieta jest teraz podejrzana o podżeganie do zabójstwa, a jej partner - o usiłowanie zabójstwa.

Dziecko jest po ciężkim urazie czaszkowo-mózgowym, który niestety spowodował jego równie ciężki stan neurologiczny. Ma niedowład spastyczny czterokończynowy, nie mówi, najprawdopodobniej nie widzi. Słyszy. Dość dobrze reaguje na bodźce dotykowe - poinformowała kierownik oddziału rehabilitacji neurologicznej lek. med. Krystyna Stańczyk. Dodała, że dziecko przeszło zakrzepicę.

Pytana o rokowania medyczne, Stańczyk powiedziała, że "na razie trudno wyrokować", bo czterolatek doznał ciężkich urazów, nie ma z nim kontaktu słownego, a jego stan "bardzo długo utrzymuje się w takim progu ciężkim". Według niej, chłopiec może przebywać na oddziale rehabilitacji neurologicznej przez wiele tygodni.

Lekarka zaznaczyła, że w zespole specjalistów zajmujących się dzieckiem będą eksperci z wielu oddziałów Centrum. Problemem chłopca jest nie tylko niedowład. Jest to dziecko po urazie wielomiejscowym - podkreśliła.

Zaznaczyła również, że należy jak najszybciej rozpocząć przygotowania do momentu, w którym chłopiec - po intensywnej rehabilitacji - będzie opuszczał szpital. Jak mówiła, istotne jest "zapewnienie mu stabilnej, zrównoważonej, empatycznej i opiekuńczej rodziny", która będzie się później borykała z wieloma problemami.

Poważne zarzuty dla matki i jej partnera

Informacje o ciężko pobitym czterolatku pojawiły się pod koniec grudnia. Pogotowie ratunkowe, które zabrało dziecko z mieszkania przy ul. Zabrzańskiej i przewiozło je do chorzowskiego szpitala pediatrycznego, powiadomiło o sprawie policję w Bytomiu. 28 grudnia matka chłopczyka i jej partner zostali aresztowani.

Teraz prokurator rejonowy Artur Ott poinformował, że złożony został wniosek o przedłużenie obu aresztów, a ponadto częściowo zostały zmienione też zarzuty. Zarzut wobec sprawcy pobicia został zmieniony na usiłowanie zabójstwa (poprzednio partner matki chłopca był podejrzany o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - przyp. red.) - podał Ott. Dodał, że gruntownie został zmieniony również zarzut wobec matki chłopca - z nieudzielenia synowi pomocy na podżeganie do zabójstwa.

Wśród zatrzymanych była również 65-letnia matka mężczyzny. W grudniu kobiecie postawiono zarzuty znęcania się nad czterolatkiem i nieudzielenia mu pomocy. Ott dodał, że liczba zarzutów o znęcanie się zwiększyła się do dwóch. Ten drugi dotyczy starszego brata czterolatka - poinformował.

Dziesiątki ludzi chcą pomóc

Pobity chłopiec ma dwoje rodzeństwa - brata i siostrę. Oboje - jak poinformował Ott - przebywają "w trybie tymczasowym" u osoby, która sprawuje nad nimi pieczę.

Dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Bytomiu Rafał Szpak ujawnił, że sytuacją czterolatka interesują się ludzie z kraju i zagranicy. Coraz więcej osób stara się go wesprzeć. Przynoszą ubranka, jedzenie i soczki dla dzieci, środki higieniczne, w tym pampersy. Część z tych rzeczy już trafiła do szpitala - powiedział Szpak. Katarzyna Dębska z MOPR dodała, że np. w czwartek przyszło około 60 paczek z darami dla chłopca i jego rodzeństwa. Ludzie wysyłają do nas też listy i kartki z życzeniami powrotu do zdrowia, wiele z nich jest adresowanych bezpośrednio do chłopca - powiedziała.

(edbie)