W całej Europie można pisać swoje nazwisko tak, jak się chce, a na Litwie nadal nie można. Prosimy i cierpliwie czekamy na litewski fest przyjaźni w tej sprawie - oświadczył szef MSZ Radosław Sikorski.

Minister odniósł się w ten sposób do wypowiedzi litewskiego premiera Andriusa Kubiliusa, który powiedział, że władze Polski nie oceniają sytuacji polskiej mniejszości na Litwie według obiektywnych kryteriów, tylko według tego, jak kwestię tę naświetlają polskie organizacje polityczne i społeczne w jego kraju.

Kubilius w wywiadzie dla rozgłośni Żiniu Radijas oświadczył: Odnoszę czasami wrażenie, że władze w Warszawie o sytuacji mniejszości narodowych, o podejmowanych przez nas decyzjach, wnioskują nie na podstawie obiektywnych wskaźników, aktów prawnych, a według tego, jak ją komentuje i ocenia Akcja Wyborcza Polaków na Litwie czy inne organizacja polskie działające w kraju.

Jak podkreślił Sikorski, w tych sprawach wszystko, co miało być powiedziane, zostało już powiedziane, a teraz trzeba woli politycznej do realizacji postulatów.

Polacy na Litwie od lat domagają się od tamtejszych władz ustawy, która pozwoliłaby im na oryginalną pisownię nazwisk. Na początku września z kolei zaostrzył się spór dotyczący szkolnictwa. Polacy mieszkający w tym kraju zorganizowali protest przeciwko ustawie o oświacie, która ich zdaniem, zagraża polskim szkołom na Litwie.