"Efekty szczytu pokazują, że NATO po 25 latach od zakończenia zimnej wojny uznało, że zagrożenia dla Europy są znowu na wschodzie" - powiedział szef MON Tomasz Siemoniak po powrocie ze spotkania w Newport. "NATO przełamało pozimnowojenne tabu" - podkreślił.

Tomasz Siemoniak podkreślił, że w Newport zapadło wiele decyzji dotyczących zwiększenia obecności wojskowej we wschodnich państwach NATO. Działania w tej kwestii będą rozłożone na wiele lat. Na szczycie zapadły decyzje polityczne. Od poniedziałku nad planem podniesienia gotowości Sojuszu do reagowania siadają wojskowi. Ich zadaniem jest wypełnić teraz to konkretami, wojskowymi treściami - powiedział. Dodał, że konkretny pakiet jest oczekiwany na spotkaniu ministrów obrony NATO w Brukseli w lutym.

Szef MON powiedział, że bardzo istotną decyzją jest powołanie sił natychmiastowego reagowania NATO, które - w przypadku zagrożenia - będą gotowe do działania w ciągu kilkudziesięciu godzin. Zaznaczył, że NATO uznało Wielonarodowy Korpus Północ-Wschód w Szczecinie za bardzo istotną strukturę w tym kontekście. Jeśli Polska będzie zagrożona, wtedy dowództwo szpicy będzie w Polsce - tłumaczył minister. Dodał, że liczebność szpicy wyniesie do 5 tys. żołnierzy.

To był ważny szczyt. Na pewno przełom przynajmniej w jednym sensie - zmiany stosunku do Rosji. Rosja uznawana jest teraz przez cały Sojusz za zagrożenie dla bezpieczeństwa Europy wschodniej. To jest kraj, który destabilizuje środowisko bezpieczeństwa Sojuszu i który potencjalnie zagraża państwom jego wschodniej flanki - mówił po powrocie ze szczytu NATO w Newport doradca prezydenta RP, prof. Roman Kuźniar. Sojusz dojrzał do realistycznej oceny polityki Rosji - podkreślał w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem w RMF FM. Przeczytaj całą rozmowę z Romanem Kuźniarem