Zawiadomienie w sprawie kradzieży złożył na policji senator PiS Jan Dobrzyński - dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM Krzysztof Zasada. W niedzielę polityk uległ wypadkowi w okolicach Dworca Centralnego w Warszawie. Był nietrzeźwy, miał w organizmie około 3 promili alkoholu i prawdopodobnie przewrócił się na schodach.

Jan Dobrzański z obrażeniami głowy trafił do szpitala. Początkowo stwierdził brak telefonu i portfela.

Aparat telefoniczny - jak usłyszeliśmy - znalazł się, a zawiadomienie ostatecznie dotyczy jedynie portfela.

Teraz policjanci będą musieli zabezpieczyć monitoring z okolic Dworca Centralnego w Warszawie i przeanalizować nagrania z kamer.

Nie można też wykluczyć, że konieczne będą przesłuchania świadków, którzy mogli widzieć wypadek senatora PiS.

Okoliczności zdarzenia wciąż są niejasne. Z Janem Dobrzyńskim nie udało nam się dziś skontaktować.

Wczoraj z senatorem skontaktowała się WP. "Słychać, że jest zmęczony, nie kryje zaskoczenia naszym telefonem" - czytamy.

Senator przyznał w rozmowie z WP, że znajduje się w szpitalu. Jestem po zawale, zasłabłem - twierdzi. Zapewnia, że nic poważnego się nie stało i szybko się rozłącza, mówiąc, że nie może rozmawiać przy lekarzu.

Senator oddzwania do dziennikarzy WP po kilkunastu minutach. Panie redaktorze, to nie była żadna przepychanka, awantura, po prostu się potknąłem przy schodach. Interwencji policji nie było, zadzwoniłem po pogotowie - twierdzi Dobrzyński. Potwierdza, iż do zdarzenia doszło w okolicy Dworca Centralnego. To nie był żaden napad, nie brały w tym udziału osoby trzecie - mówi.

"Czy to prawda, że był pan pod wpływem alkoholu?"- pada pytanie. Ale co to znaczy pod wpływem alkoholu? To była niedziela, myśmy byli po obiedzie, ale też nie można mówić, że ja byłem pijany, czy coś w tym rodzaju... Nie jechałem do pracy, to był mój prywatny czas - odpowiada Dobrzyński.

(ug)