System chory..., ale nie aż tak chory, żeby go uleczyć. Platforma Obywatelska, mimo buńczucznych zapowiedzi, nie zdecydowała się na zawieszenie finansowania partii z budżetu. W Senacie jedynie zmniejszyła o połowę wysokość partyjnych subwencji.

Po raz pierwszy w dziesięcioletniej historii Platforma miała okazję realizacji swego sztandarowego postulatu. Jej okazjonalna koalicja z PJN-em była w Sejmie bliska uchwalenia ustawy, która od 1 stycznia zawiesiłaby budżetowe wsparcie dla partii. Wtedy zabrakło kilku głosów, ale w Senacie partia Tuska mogła zrobić wszystko. Mogła, ale nie zrobiła, bo okazało się, że gonienie króliczka jest milsze niż jego złapanie.

Gdy przyszło do poprawiania sejmowego projektu, to żaden z senatorów nie pamiętał o ulubionym postulacie własnej partii - i tak to przepadł on bezpowrotnie, a żaden z trzech filarów programowych PO nie doczekał się realizacji. Podatek liniowy - nie bo kryzys, jednomandatowe okręgi - bo nie ma większości konstytucyjnej, a zerwanie z finansowaniem partii - nie, bo… przestało się to Platformie opłacać.