Samorządowcy ze Związku Miast Polskich zamierzają wysłać list protestacyjny do premiera. Chcą mieć prawo do podnoszenia mieszkańcom opłat za wodę. Wody Polskie - czyli administracja podległa rządowi - sprzeciwiają się temu. W tym roku odrzucono już 400 wniosków o podwyżki.

Lokalni politycy będą domagać się od premiera natychmiastowego odebrania Wodom Polskim kompetencji do zatwierdzania gminnych podwyżek.

Samorządowcy przygotowują już nawet zmiany w ustawie, bo - jak mówią - odrzucając niemal z automatu wyższe stawki, "Wody Polskie nie stają wcale po stronie mieszkańców, chroniąc ich przed podwyżkami, tylko działają na ich niekorzyść".

Jeżeli ja nie jestem w stanie pokryć bieżących wydatków związanych z dostarczaniem wody, to już zupełnie nie starcza mi ani złotówki na modernizację infrastruktury. Im bardziej będę zwlekał, tym więcej będzie awarii. Gdzie mam znaleźć środki na rozbudowę infrastruktury wodociągowej? A jest taka potrzeba - twierdzi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. I dodaje, że "Wody Polskie, odrzucając masowo wnioski samorządów, walczą z nimi".

My po pięciu latach mówimy "stop". Nie zgadzamy się na politykę Wód Polskich, na traktowanie samorządów jak wroga - mówi Wójcik.

Pismo ma trafić do premiera w poniedziałek.

W 3/4 gmin ceny mają pozostać na dotychczasowym poziomie

We wtorek pisaliśmy, że co trzecia gmina w Polsce złożyła wniosek o podwyżkę taryf za dostarczanie wody i odbiór ścieków. Samorządowcy tłumaczą to m.in rosnącą inflacją i wyższymi kosztami energii elektrycznej.

Wody Polskie zaakceptowały 150 wniosków, z zastrzeżeniem, że wzrost cen może wynieść maksymalnie 10 procent. W 376 przypadkach regulator nie zgodził się na proponowane ceny - co oznacza, że w aż 3/4 gmin ceny te pozostaną na dotychczasowym poziomie.

Odrzucanie wniosków o podwyżki przez Wody Polskie oznacza duże problemy - mówi Zofia Koszutska-Taciak z poznańskiej spółki Aquanet, która chce około siedmiu złotych więcej od osoby za dostarczanie wody i odprowadzanie ścieków. Przychody nie pokrywają kosztów. Jeżeli będzie decyzja odmowna w tym roku, grozi nam strata na poziomie około 50 mln złotych - dodaje Koszutska-Taciak.

Dlatego spółka planuje oszczędzać jeszcze bardziej, a to może negatywnie odbić się na mieszkańcach. Może to być np. ograniczenie inwestycji, ograniczenia remontów, wydłużenie czasu usuwania awarii, ograniczenia zakupów materiałów. Ta sytuacja będzie miała realne przełożenie na komfort życia mieszkańców - tłumaczy Koszutska-Taciak. 

Uważamy, że decyzja jest efektem rażąco wybiórczej oceny materiału zebranego w trakcie postępowania, a ustalenia Wód Polskich są sprzeczne z materiałem zgromadzonym w sprawie - tak z kolei decyzję odmowną wzrostu cen wody i ścieków oceniają lubelskie wodociągi. Firma zakończyła zeszły rok stratą z działalności podstawowej, podczas gdy rok wcześniej przy tych stawkach miała 2,5 miliona złotych zysku. To oznacza przede wszystkim konieczność ograniczania inwestycji. 

Na razie spółka nie ujawnia, jaką dokładnie poniosła stratę, zanim sprawozdania finansowego nie zatwierdzi biegły z firmy audytorskiej. Władze mówią jednak, że zaczyna brakować środków na bieżącą działalność. 

Opracowanie: