Umowa dożywocia z Henrykiem Stachowskim, byłym żołnierzem AK przekazująca cenne nieruchomości była bardzo korzystna dla szefa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia - napisała w poniedziałek "Rzeczpospolita".

Jak ustaliła gazeta "wartość nieruchomości, które darował Banasiowi kombatant, była pięciokrotnie wyższa od kosztów, jakie miał ponieść Banaś na utrzymanie darczyńcy".

Według doniesień "Rzeczpospolitej" kombatant, oprócz kamienicy w Krakowie, przekazał szefowi NIK także 4,7 ara gruntu z domkiem na wsi. Obie nieruchomości wyceniono, według umowy dożywocia, na 150 tys. zł - poinformowała gazeta.

Dodatkowo ustaliła, że Banaś miał utrzymywać kombatanta za średnio zaledwie 500 zł miesięcznie przez pięć lat, czyli wydawać m.in. na jego leki, wyżywienie, czy opłaty. Według informacji gazety "skapitalizowaną wartość dożywocia" wyceniono na 30 tys. zł.

Gazeta zaznaczyła także, że CBA tej umowy nie badało, bo może sięgać po oświadczenia majątkowe do pięciu lat wstecz.

Równocześnie przypomniała swój sondaż. Wynika z niego, że ponad połowa badanych uważa, że szef NIK - z powodu publicznych zarzutów - powinien natychmiast podać się do dymisji. Natomiast co trzeci twierdzi, że nie musi tego robić, pod warunkiem, że wyczerpująco wytłumaczy, w jaki sposób dorobił się swojego majątku.