Rybacy protestowali w Gdańsku przeciwko przydziałowi indywidualnych kwot połowowych na rok 2012. Przez trzy godziny protestowali na jednym z przejść na trakcie świętego Wojciecha.

Rybacy ubrani w żółte i pomarańczowe kamizelki blokowali ruch, chodząc po przejściu dla pieszych na Trakcie św. Wojciecha w okolicy Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego. Policja zorganizowała objazdy, ale to i tak nie pomogło. Kierowcy utknęli w gigantycznych korkach.

Rybacy protestowali, bo uważają, że ministerstwo rolnictwa źle rozdysponowało kwoty połowowe. Na poszczególnego armatora przypada wręcz głodowy limit - zbyt mały by utrzymać kuter i załogę. Przy takim poziomie połowy mogą skończyć się już w kwietniu-maju tego roku.

Polski limit połowowy na rok 2012 wynosi 20 024 tony dorsza, 22 256 ton śledzia, 66 128 ton szprotów, 433 tony gładzicy z rodziny flądrowatych i 7 704 sztuki łososia. I tak przykładowo dorsz. Maksymalnie 12 metrowa jednostka mogła wyłowić 91 ton tej ryby. Według nowego rozporządzenia jedynie 24 tony.

W ministerstwie rolnictwa posadę stracił Roman Wenerski, dyrektor departamentu rybołówstwa - dowiedział się reporter RMF FM Kuba Kaługa. Jednak Radosław Grzegorczyk, asystent ministra rolnictwa twierdzi, że dymisji i czwartkowych protestów rybaków nie należy łączyć. W poniedziałek w Gdyni mają się odbyć rozmowy z wiceministrem rolnictwa Kazimierzem Plocke. Jeśli nie przyniosą efektów, kolejny protest rybacy chcą zorganizować w Warszawie.