W sądzie rejonowym w Warszawie ruszył ponowny proces ws. pobicia byłego wiceprezesa KNF Wojciecha Kwaśniaka. Na ławie oskarżonych zasiadły trzy osoby, w tym były członek rady nadzorczej SKOK Wołomin Piotr P.

Proces rozpoczął się ponownie przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa po tym, kiedy sędzia prowadząca sprawę poszła na urlop macierzyński. Początkowo proces miał ponownie ruszyć w styczniu, a potem w marcu i w kwietniu. Rozprawy zostały jednak odroczone m.in. z powodu aresztowania w innej sprawie jednego z oskarżonych.

Dziś w sądzie w Warszawie pojawiło się trzech oskarżonych. Kolejny przebywa w więzieniu w Niemczech w związku z inną sprawą. Na wniosek prokuratury jego wątek został wyłączony do odrębnego postępowania.

Do sądu przyszedł też były wiceprezes KNF Wojciech Kwaśniak.

Co znalazło się w akcie oskarżenia?

Po odczytaniu aktu oskarżenia składanie wyjaśnień rozpoczął Piotr P. Nie przyznał się do winy. Nie znam pana Kwaśniaka i nigdy go nie znałem. Byłoby nierozsądne z mojej strony, mając wiedzę w jaki sposób organ nadzorujący banki funkcjonuje, gdybym chciał w taki właśnie sposób wyeliminować z życia zawodowego pana Kwaśniaka - powiedział.

W sprawie pobicia oskarżeni zostali: członek rady nadzorczej SKOK Wołomin Piotr P., który miał zlecić pobicie Kwaśniaka, Krzysztof A. ps. "Twardy" który miał dokonać napaści na b. wiceszefa KNF oraz Krzysztof An. ps. "Brzydki Krzysiek", który miał być pośrednikiem między zleceniodawcą i sprawcą pobicia (jego wątek został w czwartek wyłączony ze sprawy) oraz Jacek W., któremu zarzucono współudział w pobiciu.

W maju 2014 r. Wojciech Kwaśniak, który jako wiceszef KNF nadzorował kontrolę w SKOK Wołomin, padł ofiarą ataku. Miał zostać "brutalnie pobity przed swoim domem w warszawskim Wilanowie przez bandytę, który wcześniej w więzieniu spędził 25 lat", a bandytę wynająć miał członek rady nadzorczej SKOK Wołomin.

Prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie w maju 2014 r. Natomiast akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa w październiku 2015 r.

W listopadzie 2017 r. sędzia prowadząca sprawę poszła na urlop macierzyński. Proces musiał ruszyć od nowa.