Zginął, bo zwrócił uwagę nastoletnim bandytom. Przed Sądem Okręgowym w Warszawie rusza proces dwóch zabójców stołecznego policjanta Andrzeja Struja. Grozi im do 25 lat więzienia, bo w chwili zbrodni nie ukończyli 18 lat.

Do zabójstwa doszło 10 lutego 2010 r. na przystanku tramwajowym na warszawskiej Woli. 42-letni funkcjonariusz zwrócił uwagę dwóm młodym mężczyznom, którzy najpierw przeklinali na przystanku tramwajowym, a potem - gdy wsiadał do tramwaju - rzucili w kierunku jednego z wagonów koszem na śmieci. Jeden z chłopców - jak się później okazało Piotr R. - przytrzymał policjanta, drugi - Mateusz N. zadał mu kilka ciosów nożem.

Mimo reanimacji, Struja nie udało się uratować; zmarł w szpitalu. Kilka minut po zdarzeniu policjanci zatrzymali chłopaka, który zadawał ciosy, kilka godzin później jego kompana. Akt oskarżenia w tej sprawie, Prokuratura Rejonowa Warszawa-Wola skierowała do sądu w październiku ubiegłego roku.

Struj służył w policji 15 lat. Pracował w wydziale wywiadowczo-patrolowym stołecznej komendy. Osierocił dwie córki. W chwili, gdy został zamordowany, był na urlopie. Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Krzyżem Zasługi za Dzielność. Został awansowany na stopień podkomisarza.