Obywatelka Rumunii stanie przed sądem za próbę oszustwa i kradzieży 400 tysięcy euro od firmy z Zawiercia w Śląskiem. Prokuratura przesłała do sądu akt oskarżenia w tej sprawie. Ale śledztwo trwa dalej, bo mogą być kolejni podejrzani.

Wszystko wskazuje na to, że oszustka nie działała sama. 

Kobieta tylko przyjechała do siedziby firmy w Zawierciu i miała odebrać pieniądze. Była najpewniej kimś w rodzaju kuriera - mówi prokurator Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.

Prokuratura szuka teraz osób, które wcześniej skontaktowały się z szefami firmy w Zawierciu i zaproponowały kontrakt oraz kupno towaru za 4 miliony euro. Do takich rozmów doszło w czasie imprezy targowej, a firma oferująca kontrakt miała pochodzić z Singapuru. Niedługo potem w Zawierciu pojawiła się reprezentantka owej firmy. Miała odebrać prowizję - 400 tysięcy euro - za wielomilionowy kontrakt. Jednocześnie na konto zawierciańskiej firmy miała zostać przelana kwota całego kontraktu. Ale w czasie przeliczania gotówki kobieta sprytnie zaczęła podmieniać pieniądze na fałszywe banknoty. Pracownicy firmy z Zawiercia w ostatniej chwili zorientowali się, że są oszukiwani i wezwali policję.

Kobieta od ponad dwóch miesięcy, po decyzji sądu, jest w tymczasowym areszcie. Natomiast  przedstawiciele rzekomej firmy z Azji już więcej się nie odezwali.

(mal)