Stołeczni policjanci zatrzymali cztery osoby, które mogą mieć związek ze śmiercią 12-latki. Ciało niepełnosprawnej dziewczynki znaleziono zakopane w ogródku obok domu. Funkcjonariusze zatrzymali 44-letnią matkę dziewczynki, 49-letniego konkubenta kobiety oraz dwóch braci 12-letniej Doroty.

Policjanci weszli do domu 12-letniej Doroty po tym, jak funkcjonariuszy powiadomiła prokuratura zaalarmowana przez szkołę, do której uczęszczała dziewczynka. 12-latka od dłuższego czasu nie pojawiała się na zajęciach. Z dokumentów wynika, że Dorota nie chodziła do szkoły co najmniej trzy lata.

Policjanci chcieli ustalić, dlaczego dziecko nie uczęszcza do szkoły. Matka nie potrafiła jednak wytłumaczyć, gdzie przebywa jej córka. Wówczas pod nadzorem prokuratora funkcjonariusze przeszukali teren wokół budynku. W końcu matka przyznała, że Dorotka nie żyje, a jej ciało zostało zakopane w ogródku obok domu. W rogu ogródka policjanci odkryli dwumetrowy grób, w którym znaleziono zawinięte w koc ciało dziewczynki. Dziś miałaby 12 lat - mówił naszemu dziennikarzowi rzecznik stołecznej policji Maciej Karczyński.

Ponadto na posesji funkcjonariusze znaleźli niewielką ilość amfetaminy i marihuany, wagę elektroniczną, torebki z zapięciem strunowym oraz 13 sztuk amunicji gazowej.

44-letnia Ewa Ch., jej synowie (22-letni Arkadiusz i 24-letni Paweł) oraz konkubent zostali zatrzymani.

Biegli sprawdzą teraz, co było przyczyną śmierci dziecka. Czy dziewczynka zmarła w sposób naturalny, a opiekunowie nie informowali o jej zgonie ze względu na pobierany zasiłek, czy też została zamordowana ma wyjaśnić sekcja zwłok i prowadzone w tej sprawie śledztwo.