Były kanclerz Niemiec Helmut Kohl, przesłuchiwany w czwartek w Berlinie przez parlamentarną komisję śledczą, odmówił odpowiedzi na pytania o przekazywane mu przez anonimowych darczyńców subwencje.

Kohl uzasadnił swoją odmowę dobrem śledztwa, prowadzonym w jego sprawie przez prokuraturę w Bonn. Były szef rządu przesłuchiwany był po raz trzeci przez gremium powołane przez Bundestag w końcu 1999 r. Zadaniem komisji jest wyjaśnienie, czy członkowie kierowanego przez Kohla rządu przyjmowali łapówki w związku ze sprzedażą w latach 90. 36 wozów pancernych do Arabii Saudyjskiej. Zabierając głos, Kohl oskarżył koalicyjną większość SPD i Zielonych o próbę zniesławienia go i chęć uczynienia z niego przestępcy. Zdaniem Kohla, przesłuchania służyć mają "dyskredytacji" osiągnięć jego 16-letniej działalności jako szefa rządu. Były kanclerz powtórzył, że zarzuty o korupcję są bezpodstawne. Kohl stał na czele koalicyjnego rządu CDU/CSU i FDP w latach 1982-98.

Zdaniem przewodniczącego komisji parlamentarnej, Volkera Neumanna, suma łapówek wypłaconych w związku ze sprzedażą sprzętu wojskowego do Arabii Saudyjskiej wyniosła 220 mln marek. Pośrednik w handlu bronią Karlheinz Schreiber przekazał skarbnikowi CDU Walterowi Leislerowi Kiepowi 1 mln marek, co mogło mieć, zdaniem członków komisji, związek z transakcją. Zeznający przed Kohlem były minister spraw zagranicznych Hans-Dietrich Genscher powiedział, że jego resort nie uczestniczył w sprzedaży wozów pancernych. Genscher wyraził opinię, że dostawa sprzętu podyktowana była sytuacją międzynarodową w okresie wojny w Zatoce Perskiej. Republika Federalna Niemiec znajdowała się w skomplikowanej sytuacji, ponieważ nie wysłała swoich wojsk do Iraku, co wywołało falę krytyki. Genscher zapewnił, że nic nie wiedział o łapówkach, wypłacanych w związku z transakcją.

00:15