1 miliona zł zadośćuczynienia i 2,5 tys. zł renty żąda m.in. od zakonu boromeuszek były wychowanek ośrodka opiekuńczego sióstr w Zabrzu, gdzie stosowano przemoc fizyczną i psychiczną. Mężczyzna pozwał też kierującą ośrodkiem siostrę Bernadettę, skazaną za taką przemoc na 2 lata więzienia.

1 miliona zł zadośćuczynienia i 2,5 tys. zł renty żąda m.in. od zakonu boromeuszek były wychowanek ośrodka opiekuńczego sióstr w Zabrzu, gdzie stosowano przemoc fizyczną i psychiczną. Mężczyzna pozwał też kierującą ośrodkiem siostrę Bernadettę, skazaną za taką przemoc na 2 lata więzienia.
Ośrodek wychowawczy sióstr boromeuszek w Zabrzu [zdj. arch.] /PAP/Andrzej Grygiel /PAP

W środę pozew Pawła (jego adwokat mec. Przemysław Rosati prosił o niepodawanie innych danych) zaczął badać Sąd Okręgowy w Warszawie. Z uwagi na charakter sprawy sąd wyłączył jawność postępowania na czas zeznań stron procesu, świadków i biegłych oraz końcowych wystąpień stron. Zezwolił zaś na obecność publiczności podczas spraw formalnych.

Sąd odmówił wydania wyroku zaocznego wobec Agnieszki F., czyli siostry Bernadetty - o co wniósł mec. Rosati wobec jej niestawiennictwa (przebywa w zakładzie karnym) i niezajęcia przez nią merytorycznego stanowiska na piśmie. Adwokat uważa, że nie wydając takiego wyroku, sąd naruszył przepisy.

W 2011 r. gliwicki sąd okręgowy skazał s. Bernadettę na bezwzględną karę dwóch lat więzienia. Zaostrzył wyrok sądu rejonowego, który wymierzył karę w zawieszeniu. Mimo prawomocnego wyroku, Agnieszka F. nie trafiała jednak do więzienia. Sąd odraczał jej karę po wnioskach, w których skazana powoływała się na stan zdrowia i wiek. Trafiła do niego dopiero po orzeczeniu sądu w Zabrzu z kwietnia 2014 r., który nie zgodził się na warunkowe zawieszenie kary. Siostra Bernadetta, która zaskarżyła tę decyzję, w ostatniej chwili - gdy miało być rozpoznawane jej zażalenie - cofnęła swój wniosek. Przesłała do sądu pismo, w którym przeprosiła za swoje czyny i poprosiła o wybaczenie tych, których z jej powodu dotknęło cierpienie, ból, czy poczucie zgorszenia.

Był bity i gwałcony przez starszych wychowanków

Paweł trafił do ośrodka boromeuszek w Zabrzu, gdy miał dwa lata. Był w latach 2005-2006 bity i gwałcony przez starszych wychowanków, z którymi siostry zamykały go w pokoju. Dyrektorka nie reagowała na jego skargi. Ośrodek opuścił dopiero w wieku 14 lat, gdy o wszystkim opowiedział nauczycielce.

Za swe cierpienia w ośrodku mężczyzna domaga się solidarnej zapłaty miliona zł od Kongregacji Sióstr Miłosierdzia Św. Karola Boromeusza w Trzebnicy, Agnieszki F. oraz PZU, czyli ubezpieczyciela Kongregacji. Chce też od nich 2,5 tys. zł comiesięcznej renty. Pozwani wnoszą o oddalenie pozwu.

W sądzie nie stawił się ani powód (nie miał takiego obowiązku), ani świadkowie. Były to pracownice ośrodka w Zabrzu, które wystąpiły do SO, aby - z powodu ich podeszłego wieku i złego zdrowia - przesłuchano je w miejscu zamieszkania. SO zastanowi się nad tym wnioskiem. S. Bernadetta napisała sądowi, że nie chce uczestniczyć w rozprawie i poprosiła, by jej nie doprowadzać do sądu, a "merytoryczne stanowisko zajmie w przyszłości". Słysząc to, mec. Rosati wystąpił o wydanie tzw. wyroku zaocznego wobec Agnieszki F. Według art. 339 Kodeksu postępowania cywilnego "jeżeli pozwany nie stawił się na posiedzenie wyznaczone na rozprawę albo mimo stawienia się nie bierze udziału w rozprawie, sąd wyda wyrok zaoczny". W tym wypadku przyjmuje się za prawdziwe twierdzenie powoda o okolicznościach faktycznych przytoczonych w pozwie, chyba że "budzą one uzasadnione wątpliwości".

Sędzia Bernard Chazan oddalił wniosek, uznając że na "tym etapie sprawy" jest on nieuzasadniony. Powołał się na "charakter sprawy" oraz to, że w jej toku będzie badana krzywda i wysokość roszczenia, a także "sytuacja pozwanej, która przebywa w odosobnieniu". Mec. Rosati złożył do protokołu oświadczenie, że sąd naruszył art. 339 Kpc.

Na wniosek mec. Rosatiego sąd powołał zaś biegłych z dziedziny psychologii, psychiatrii i seksuologii. W ramach swych specjalności mają oni w 2 miesiące określić procentowy uszczerbek zdrowia powoda w następstwie jego przeżyć oraz ustalić konieczność terapii i jej ewentualny koszt.

Pozwani wystąpili o przesłuchanie 14 świadków. Pytany przez sąd, czy wszyscy oni są konieczni, np. władze Kongregacji, jej pełnomocnik mec. Michał Kelm przyznał, że rozważy rezygnację z zeznań części z nich. Mec. Rosati uznał zeznania władz Kongregacji za zbędne.

Zdaniem mec. Rosatiego Kongregacja ponosi odpowiedzialność cywilną za działania s. Bernadetty. Mec. Kelm (nie chciał rozmawiać z PAP), powiedział sądowi, że "to inny podmiot niż Kongregacja prowadził ośrodek w Zabrzu", a z faktu zatrudnienia Agnieszki F. w ośrodku "strona pozwana wywodzi inne skutki prawne niż powodowa". Mec. Rosati wniósł, by sąd poznał statut Kongregacji.

Proces odroczono bezterminowo.

W 2014 r. siostry boromeuszki wyraziły "głęboki ból". Przeprosiły za cierpienie podopiecznych ośrodka. Przeprosiny wystosowała też przełożona generalna Zgromadzenia Sióstr Boromeuszek s. Claret Król.

(mn)