Rano w Bejrucie rozpoczęło się głosowanie w pierwszych od 30 lat wyborach parlamentarnych, którym nie towarzyszy syryjska obecność wojskowa. Największe szanse na zwycięstwo ma partia Saada Al Hairi- riego, syna zamordowanego przed 3 miesiącami byłego premiera Libanu.

Dziś głosują mieszkańcy stolicy kraju, w pozostałych regionach Libanu wybory odbywać się będą w kolejnych czterech weekendach. Wyniki głosowania w trzech bejruckich okręgach wyborczych muszą być zgodne z przyjętym kluczem religijnym, wg którego 9 miejsc przypadnie muzułmanom, a 10 chrześcijanom.

Wybory odbywają się po kilku miesiącach wstrząsów i niepokojów, zapoczątkowanych krwawym zamachem 14 lutego w Bejrucie, w którym poza byłym premierem Haririm zginęło około 20 innych osób. Zamach wywołał masowe protesty Libańczyków i żądania wycofania sił zbrojnych Syrii, które przebywały w Libanie przez ostatnie ok. 30 lat. Nastąpiło to ostatecznie w końcu kwietnia.

Wielokrotnie dochodziło też w ostatnich miesiącach do zamachów bombowych o mniejszej skali niż zamach z 14 lutego. Zwiększyły one jednak napięcie w kraju i obawy, że może dojść do powrotu sytuacji z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, kiedy to Liban przeżył krwawą wojnę domową.