Po sobotnim proteście przeciwko aborcji, który odbywał się przed poznańską kliniką ginekologiczno-położniczą zatrzymana została działaczka Partii Razem. Cztery inne osoby odpowiedzą za naruszenie miru.
Protest odbył się w sobotę po południu przed szpitalem przy ul. Polnej w Poznaniu. Jak relacjonowały lokalne media, działacze Fundacji Pro Prawo Do Życia spotkali się przed kliniką z transparentami.
Rzecznik prasowy wielkopolskiej policji mł. insp. Andrzej Borowiak tłumaczył PAP, że w trakcie protestu "cztery osoby weszły przez płot na teren zamknięty, na teren szpitala. W związku z tym zostały wylegitymowane i będą odpowiadały za naruszenie miru domowego" - powiedział.
Jak dodał, "po tym incydencie, ta grupa kontynuowała swoje zgromadzenie pod szpitalem, już na ulicy. Wówczas młoda kobieta próbowała wyrwać mikrofon osobie, która prowadziła to zgromadzenie. Kiedy policjanci chcieli tę kobietę wylegitymować - ona odmówiła podania danych personalnych, dlatego została doprowadzona do komisariatu w celu ustalenia jej tożsamości" - podał.
Partia Razem poinformowała w sobotę wieczorem w mediach społecznościowych, że zatrzymana pod szpitalem kobieta to działaczka partii.
Jedna z naszych partyjnych koleżanek, Anna Bąk, została dziś zatrzymana przez policję podczas legalnej pikiety solidarnościowej pod szpitalem na Polnej, zakłóconej przez nielegalną demonstrację przeciwników prawa do aborcji - podała Partia Razem.
Funkcjonariusze z komisariatu na ul. Kochanowskiego nie dopuszczają do kontaktu Ani z jej prawnym pełnomocnikiem, mimo że przybył on na miejsce niedługo po zatrzymaniu. M.in. doszło do sytuacji, w której Ania została poinformowana, że powinna "skontaktować się z prawnikiem", podczas gdy prawnik znajdował się w pomieszczeniu obok, o czym jej nie powiedziano - wskazano w oświadczeniu. Po kilku godzinach została jednak wypuszczona.