Wojskowa prokuratura prowadzi dwa śledztwa w sprawie nieprawidłowości przy przetargach na wyposażenie polskiego kontyngentu w Afganistanie. Zamówiony sprzęt miał trafić do żołnierzy już rok temu, jednak nie dostali go do tej pory. Chodzi o system rozpoznania i dozorowania na bazie transporterów rosomak oraz system ochrony śmigłowców przed wystrzelonymi rakietami.

Jak powiedział płk Ireneusz Szeląg, szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, w obu śledztwach chodzi o podejrzenie niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez żołnierzy z komórek MON podczas realizacji zamówień dla PKW w Afganistanie. Za takie przestępstwo grozi do 3 lat więzienia.

Szeląg nie chciał ujawnić szczegółów śledztw. Przyznał, że wszczęto je 23 maja br. po doniesieniach medialnych.

Kilka miesięcy temu wyszły na jaw nieprawidłowości do jakich doszło przy przetargu na system rozpoznania i dozorowania na bazie transporterów rosomak. Wartość kontraktu wynosiła 45 mln zł. Okazało się, że wojsko miało dostać zupełnie inny sprzęt niż ten, który był zamówiony. Wielokrotnie zmieniano też zmieniać termin odbioru sprzętu. Pierwotnie miał on trafić do wojska latem 2011 r.

Drugi przetarg dotyczył systemu, który miał w Afganistanie chronić śmigłowce przed wystrzelonymi rakietami. Umowa opiewała na 100 mln zł - powiedział Szeląg. Także ten sprzęt do dziś nie znalazł się na wyposażeniu - podkreślił.

Rzecznik prokuratury wojskowej zaznaczył, że oba śledztwa mogą być długotrwałe i skomplikowane. Są one oddzielne, bo dotyczą różnych zamówień z 2010 r. i różnych osób.