"Wiele okoliczności śmierci półtorarocznej dziewczynki, która w sobotę wypadła z okna na 11. piętrze, wskazuje na nieszczęśliwy wypadek" - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania. Jego zdaniem, sytuacja z punktu widzenia karno-prawnego jest bardzo trudna.

Półtoraroczna dziewczynka w sobotę po południu wypadła z okna mieszkania na 11. piętrze bloku w dzielnicy Łódź Górna. Dziecko zginęło na miejscu. Ustalono, że w mieszkaniu, z którego wypadła dziewczynka, był jej 31-letni ojciec oraz 4 i 5- letni bracia.  Dzieci bawiły się w dużym pokoju; ojciec tłumaczył, że na chwilę stracił je z oczu.

Policja ustaliła, że 31-letni mężczyzna był trzeźwy. Matka dzieci była w tym czasie w pracy.

Nie podjęliśmy jeszcze decyzji co do tego, czy w tej sprawie postawione zostaną zarzuty. Sytuacja z punktu widzenia karno-prawnego jest bardzo trudna - powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury. Oscylujemy pomiędzy nieszczęśliwym wypadkiem a nieumyślnością - zaznaczył.

Dzieci były w dużym pokoju, bawiły się i oglądały telewizję. Z relacji ojca wynika, że tylko na chwilę wyszedł do kuchni. Ustaliliśmy, że w pokojach dziecięcych były zamontowane dodatkowe zabezpieczenia - zameczki przy klamkach; w salonie takich zabezpieczeń nie było - podkreślił Krzysztof Kopania.

Jak mówił, z oględzin wynika, że w pobliżu okna stał fotel. Okno faktycznie było otwarte. Musimy ustalić, kiedy i kto mógł otworzyć okno - relacjonował rzecznik.

Ojciec i matka dziewczynki, która zginęła, są pod opieką psychologów. Ich stan psychiczny jest zły - poinformował prokurator.