W budżecie prokuratury brakuje w tym roku 20 mln zł. W przyszłym roku pieniędzy będzie jeszcze mniej. Może zabraknąć środków na najważniejsze śledztwa. Zdaniem śledczych, to zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Prokuratorzy zwracają też uwagę, że ich "niezależność" od rządu jest fikcją, bo to od Rady Ministrów zależy ich budżet. Dlatego organizują protest: 16 i 19 listopada nie będą przesłuchiwać - donosi portal tvn24.pl.

Dostrzegamy konieczność zapewnienia Prokuraturze autonomii budżetowej, bez której nie jest możliwe skuteczne prowadzenie postępowań przygotowawczych. Jej brak doprowadził do największego w historii Prokuratury kryzysu budżetowego, który stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa i obywateli - napisali prokuratorzy ze związku zawodowego w uchwale wzywającej do protestu.

Dojdzie do niego 16 i 19 listopada. Śledztwa staną w miejscu, bo w tych dniach na przesłuchania nie będą wzywani świadkowie i podejrzani. Nie będą też brać udziału w oględzinach i urządzać konfrontacji - mówi portalowi tvn24.pl prokurator Jacek Skała, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP. Zastrzega jednak, że w przypadku nagłych, niespodziewanych wypadków śledczy będą pracować normalnie.

Skąd ta dziura?

W przyszłym roku rząd planuje wydać na działalność Prokuratury Generalnej o ponad 80 mln zł mniej niż obecnie. Problem w tym, że już w tym roku do załatania jest dziura wynosząca 20 mln zł. Była jeszcze większa - ponad 40 mln zł - więc prokurator generalny Andrzej Seremet musiał zaoszczędzić m.in. na etatach. Zlikwidowano miejsca pracy dla prokuratorskich asesorów, którzy zamiast automatyczne zacząć pracę w prokuraturach rejonowych, są teraz bezrobotni.

Skąd te budżetowe kłopoty? Zdaniem Prokuratury Generalnej, rząd planując budżet na ten rok nie doszacował rosnących kosztów śledztw. Ministerstwo Sprawiedliwości zaplanowało na ten cel 116,2 mln zł, czyli o 10 mln zł mniej niż w 2009 roku. A koszty będą rosły. Jak pisze tvn24.pl, postępowania w sprawie afer korupcyjnych czy prania brudnych pieniędzy to często bardzo skomplikowana inżynieria finansowa. Dlatego prokuratorzy zlecają ekspertyzy biegłym, którzy są co raz drożsi. Dodatkowo od przyszłego roku zacznie obowiązywać 23 proc. stawka VAT na ich usługi. Najwięcej pieniędzy pochłaniają jednak długoletnie i skomplikowane śledztwa jak te w sprawie afery hazardowej czy zabójstwa generała Marka Papały.

Związkowcy nie mają wątpliwości: przez dziurę w budżecie zagrożone są najważniejsze śledztwa - m.in. w sprawie afery gruntowej, podejrzenia korupcji w Sądzie Najwyższym, sprawa zabójstwa generała Marka Papały czy postępowania w sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika.

Prokuratura powinna mieć niezależność finansową

Prokuratorom nie podoba się również, że o ich budżecie decyduje jednostronnie rząd. Politycy wciąż trzymają prokuraturę na smyczy - mówi tvn24.pl Jacek Skała. Bowiem to nie prokurator generalny Andrzej Seremet decyduje o wysokości przyszłorocznego budżetu. Taką decyzję podejmuje minister finansów Jacek Rostowski, natomiast od poparcia ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatowskiego zależy, czy szef resortu finansów uzna wnioski Seremeta. Prokuratura Generalna nie ma więc takiej samodzielności jak na przykład Najwyższa Izba Kontroli czy Naczelny Sąd Administracyjny. Prokuratury nie ma wśród podmiotów, które same określają wysokość swojego budżetu. Prokurator generalny jest ubezwłasnowolniony i jest najbardziej zależnym prokuratorem w Polsce - twierdzi Jacek Skała.

Poza tym Andrzej Seremet nie ma wpływu na akty prawne regulujące, w jaki sposób pracują prokuratorzy. To ministerstwo sprawiedliwości przygotowuje regulamin prokuratury.

Stąd pomysł protestu. Jesteśmy funkcjonariuszami publicznymi, ustawowo mamy zakaz strajkowania. Jeżeli jednak ta forma protestu nie trafi do rządzących, to pomyślimy o jeszcze ostrzejszej formie - zapowiada Skała.