Sąd rejonowy w Warszawie musi nadal prowadzić proces Jarosława Kaczyńskiego, oskarżonego przez Janusza Kaczmarka o zniesławienie za nazwanie go agentem-śpiochem. Sąd Apelacyjny oddalił wniosek o przeniesienie procesu do wyższej instancji. Sąd rejonowy uzasadniał prośbę skomplikowaniem sprawy i jej wagą. Reporterzy RMF FM ujawnili, że sędzia w sprawie wnioskował o badanie psychiatryczne Jarosława Kaczyńskiego.

To skandal dla wymiaru sprawiedliwości, że taka sprawa czeka na rozpoznanie aż trzy lata. Jeszcze trochę i będziemy musieli mówić w niej o groźbie przedawnienia. Tego się obawiam - podkreślił jeden z pełnomocników Kaczmarka, mec. Krzysztof Stępiński.

Pod koniec czerwca sąd rejonowy - na wniosek obrońców lidera PiS - wyłączył sędziego Macieja Jabłońskiego z prowadzenia tego procesu. Do czasu zapoznania się z aktami nowy sędzia odwołał zaplanowane na 6 lipca psychiatryczne badania, na jakie Kaczyńskiego chciał wysłać poprzedni sędzia. Lider PiS decyzję o badaniu uznawał za "skandaliczną, całkowicie bezprawną i pozbawioną podstaw". Wniosek o przeniesienie sprawy sprawia, że kwestia badań poczeka na decyzję SA, czy przenieść proces do SO.

Proces dotyczy wypowiedzi z 2008 r., gdy prezes PiS powiedział, że Kaczmarek "to był po prostu człowiek drugiej strony, jak to niektórzy nazywają - taki śpioch". To jest nawiązanie do agenta śpiocha. Ktoś przez wiele lat nie wypełniał swojej funkcji, potem dostaje sygnał i zaczyna pracować jako agent - dodał. Otóż on rzeczywiście bardzo zręcznie się wkupił w łaski naszego środowiska, parę rzeczywistych spraw załatwił, bo to bardzo sprawny i inteligentny człowiek, a następnie zaczął różnych układów bronić i dzięki temu różne śledztwa nagle się okazywały niemożliwe, choćby to paliwowe - mówił b. premier.