"Na podstawie niezadowolenia Brunona Kwietnia z obecnej sytuacji w Polsce uważam, że w sposób poważny i przemyślany traktował on plany zamachu na Sejm” – powiedział przesłuchany dziś przed krakowskim sądem świadek, uczestnik wykładów niedoszłego zamachowca na temat materiałów wybuchowych. "Z jego wypowiedzi wynikało, że był przekonany co do sensu przeprowadzenia takiego zamachu i jego działania zmierzały do tego" – dodał.

Świadek uczestniczył w wykładach Kwietnia jako student. Obecnie jest pracownikiem naukowym jednej z krakowskich wyższych uczelni. Jak zeznał, podczas pierwszego wykładu, w którym uczestniczyło ok. 20 osób, Brunon Kwiecień "zrobił odskocznię" na temat sytuacji politycznej w kraju. Z jego wypowiedzi wynikało, że ma poglądy prawicowe, narodowe i jest zwolennikiem PiS - opisywał świadek. Przyznał, że poparł wtedy Kwietnia, krytycznie wypowiadając się na temat immunitetu parlamentarnego.

Efektem spotkań na wykładach była późniejsza rozmowa w cztery oczy. Wtedy Kwiecień zaproponował studentowi stworzenia siatki konspiracyjnej w celu przeprowadzenia zamachu na Sejm. Rolą Brunona Kwietnia miało być opracowanie planu zamachu, podział zadań dla poszczególnych zespołów i dostarczenie sprzętu do realizacji. Mówił, że dysponuje bronią palną i kamizelkami kuloodpornymi i że robił rozeznanie pod Sejmem - wspominał świadek. Mężczyzna nie podjął się wtedy powierzonych mu zadań. Jak wyjaśnił, po pewnym czasie doszedł do przekonania, że potencjalni kandydaci do siatki konspiracyjnej mają swoje życie i swoje osiągnięcia i on nie chciałby im tego życia niszczyć.

Jak zeznał, Brunon Kwiecień pytał go też o możliwość powiększenia zasięgu urządzenia elektronicznego, ale ostatecznie nie doszło już do współpracy. Wyjaśnił, że modyfikację urządzenia Kwiecień uzasadniał koniecznością zalezienia się w bezpiecznej odległości od wybuchu, "bo katalogowe 250 metrów odległości mogło być za mało". Świadek nie pamiętał, jakiej wielkości miałby to być ładunek; według niego Kwiecień mówił, że materiałem wybuchowym miał być wypełniony transporter typu SKOT.

Ten pojazd miałby wjechać w budynek Sejmu, ale o samym sposobie detonacji nic nie mówił. Nie wspomniał, jak ten pojazd miałby się poruszać, by wjechać w budynek Sejmu. Nie wspominał o sposobie prowadzenia tego pojazdu. Miał tam być kierowca będący poniekąd samobójcą, ale nic nie mówił na temat wyboru tej osoby. Nie wiem, kto miał obsługiwać urządzenie, które ja miałem zmodyfikować - odpowiadał świadek na pytania prokuratora, obrońców i sądu.

Na dzisiejszej rozprawie sąd przedłużył oskarżonemu areszt o pół roku, tj. do 9 listopada. Uznał, iż nadal przemawiają za tym wszystkie dotychczasowe przesłanki, tj. obawa matactwa, zagrożenie surową karą oraz prawdopodobieństwo dopuszczenia się przez Kwietnia zarzucanego mu czynu.

(mn)