Nagły zwrot w sprawie nowych przepisów o kontroli technicznej samochodów. Przed ostatecznym głosowaniem projekt z porządku obrad Sejmu wycofał prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Projekt miał wprowadzać rządowy nadzór nad stacjami kontroli pojazdów i nowe opłaty.

Jarosław Kaczyński szczegółowo nie uzasadniał swojego wniosku, ale najprawdopodobniej w trakcie debaty dotarło do niego to, o czym grzmieli przedsiębiorcy - że ustawa zwielokrotni koszty utrzymania systemu kontroli pojazdów i narzuci na przedsiębiorców nowe opłaty. Ponieważ ta ustawa budzi rzeczywiście wiele wątpliwości, wobec tego wnoszę o jej wycofanie z porządku dziennego - mówił Kaczyński.

Jarosław Kaczyński zrobił to już po debacie, po tym, jak Sejm rozpatrzył wszystkie poprawki do ustawy i miał ją tylko przegłosować. Dlatego marszałek Sejmu miał proceduralny problem - jak zdjąć ustawę w trakcie jej rozpatrywania. Proszę państwa, ten wniosek można albo zoperacjonalizować albo wykonać - mówił Kuchciński. By wykonać wniosek prezesa, marszałek zarządził przerwę - długą, połączoną z sejmowym opłatkiem. Ostatecznie marszałek Kuchciński, po zasięgnięciu opinii Konwent Seniorów, zdecydował o skreśleniu z piątkowego porządku obrad projektu nowelizacji ustawy.

Rządowy projekt nowelizacji Prawa o ruchu drogowym przygotował resort infrastruktury. W uzasadnieniu podkreślono, że "celem zmian jest wdrożenie unijnej dyrektywy, a jej efektem będzie spójny system nadzoru nad badaniami technicznymi pojazdów oraz działalnością stacji kontroli pojazdów". Argumentowano, że "zaproponowane zmiany zapewnią również wysoki poziom badań technicznych oraz poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego".

Posłowie opozycji podczas debaty w Sejmie, a także bezpośrednio przed głosowaniem, wnioskowali o odrzucenie projektu w całości, argumentując, że "tego projektu nie da się poprawić, więc ustawę należy napisać od nowa, bo jej przyjęcie doprowadzi do bankructwa wielu stacji diagnostycznych". Apelowali też do prezesa Kaczyńskiego, by swojemu klubowi polecił odrzucenie ustawy.

W myśl projektu nadzór nad stacjami diagnostycznymi miałby zostać przeniesiony ze starostw powiatowych do Transportowego Dozoru Technicznego. Szacowany koszt zamiany to ok. 500 mln zł. Zgodnie z założeniami projektu ustawy głównym źródłem finansowania nadzoru nad stacjami kontroli pojazdów może stać się opłata za badania wykonane po terminie, które będą o 50 proc. wyższe niż koszt badania w terminie.

Opracowanie: