Wczoraj Włosi wybrali parlament. Ostatnie, nieoficjalne jeszcze wyniki, mówią o zwycięstwie centroprawicowej koalicji Dom Wolności, która jednak prawdopodobnie nie uzyskała takiego poparcia, aby móc rządzić samodzielnie. Wszystko wskazuje na to, że nowym premierem będzie kontrowersyjny polityk-biznesmen Silvio Berlusconi.

Berlusconi ma podwójny powód do zadowolenia: koalicja centroprawicowa pokonała centrolewicę, ale również założona przez niego partia Fortza Italia stanowiąca główny trzon zwycięskiego bloku osiągnęła bardzo dobry wynik. Będzie ona pierwszą partią w nowym parlamencie. Z danych dostarczonych rano wynika, że niepewne jest czy Dom Wolności uzyska większość, zwłaszcza, w senacie. Z kolei Drzewo Oliwne, czyli koalicja partii lewicowych, zdobyła zaledwie 4 procent mniej, a wraz z komunistami, którzy liczą na 5 procentowe poparcie będa mogli skutecznie przeciwstawić się prawicy. W Izbie Niższej, Berlusconi jak na razie wyprzedza lewicową koalicję o 3 punkty procentowe i może liczyć na 46 procent głosów. Sensacyjną wiadomością jest to, że o ile potwierdzą się obecne wyniki, czteroprocentowego progu wyborczego nie przekroczy dużo mniejszych ugrupowań. Nienajlepiej wypadła w głosowaniu kontrowersyjna Liga Północna.

Przypomnijmy, że jeszcze niedawno prestiżowy tygodnik „The Economist” w głośnym w całej Europie artykule określił Berlusconiego mianem człowieka, który między innymi z powodu powiązań z mafią nie ma prawa do rządzenia demokratycznymi Włochami. W Rzymie jest nasza korespondentka Aleksandra Bajka, która obserwowała wybory. Wszystko wskazuje na to, że można już mówić o zwycięstwie Berlusconiego...

Czy zwycięstwo obozu prawicowego można odebrać jako tendencję do politycznego przejęcia warty w Europie, w której w większości krajów rządzi lewica?

Frekwencja we wczorajszych wyborach wyniosła prawie 80 procent. Lokale wyborcze miały zostać wczoraj zamknięte o 22, jednak Włosi oddawali swe głosy godzinę dłużej, niż było to przewidziane. Wszystko z powodu długich kolejek do urn i komplikacji związanych z dużą liczbą kart do głosowania. W największych miastach wyborcy musieli czekać nawet dwie godziny na oddanie głosu. Wszystko z powodu zbyt mała ilość lokali wyborczych i za duża ilość kart do głosowania. Oprócz Senatu i Izby Deputownych, w niektórych regionach wybierano też władze prowincji i miast. Silvio Berlusconi swój głos oddał w jednym w lokali wyborczych w Mediolanie. Podobnie jak jego rywal, Francesco Rutelli, który głosował w Rzymie, także Berlusconi musiał stać w długiej kolejce.

Więcej na temat Włoch

Foto EPA

11:45