Źle się dzieje w MSWiA. Minister Dorn powinien przeciąć tę sytuację - tak były minister spraw wewnętrznych Marek Biernacki komentuje doniesienia o wykorzystywaniu policjantów do prywatnych celów urzędników resortu.

Chodzi o wysłanie policjantów po hamburgery dla Elżbiety Rafalskiej - wiceminister pracy i polityki społecznej, a jednocześnie koleżanki wiceministra Marka Surmacza. Funkcjonariusze musieli dostarczyć jedzenie do pociągu, którym jechała pani minister. Rzecznik prokuratury warszawskiej Maciej Kujawski zapowiada śledztwo w tej sprawie. Główny bohater zdarzenia - wiceszef MSWiA Marek Surmacz, nie chciał z nami na ten temat rozmawiać.

Dzień później po tym zdarzeniu, dwaj policjanci zostali wysłani policyjnym samochodem, aby odwieźć do domu w Siedlcach dyrektora w MSWiA Tomasza Serafina. Funkcjonariusze w drodze powrotnej zginęli w wypadku samochodowym.

Były szef MSWiA twardo nazywa sytuację resorcie – patologią. Sugeruje premierowi Dornowi, aby przeciął te praktyki. Uważa też, że Surmacz nie powinien pracować w ministerstwie, bo przecież szedł do resortu ze szczytnymi ideałami: Chciał zrobić ministerstwo całkowicie inne, a cofa je w zachowaniach, w systemie mentalnym nie do III RP, a do PRL.

Nie brakuje jednak osób chwalących ministra za ten czyn. Jest między nimi choćby posłanka z sejmowej komisji spraw wewnętrznych, Elżbieta Sadurska: Znając ministra Surmacza, jestem przekonana, że to był po prostu odruch wrażliwego człowieka.