Potwierdzają się informacje reporterów RMF FM! Wniosek w sprawie uchylenia immunitetu posłowi Przemysławowi Wiplerowi - po podpisaniu przez prokuratora generalnego - został wysłany do Sejmu. Prokuratura chce zarzucić politykowi naruszenie nietykalności i znieważenie policjantów przed nocnym klubem w Warszawie w październiku ubiegłego roku.

Według prokuratury zgromadzony materiał dowodowy dostatecznie uzasadnił podejrzenie, że Wipler "zmuszał przemocą funkcjonariuszy policji do zaniechania prawnej czynności służbowej, naruszając jednocześnie ich nietykalność cielesną, oraz znieważał dwóch funkcjonariuszy słowami powszechnie uznawanymi za obelżywe podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych". Przestępstwa te zagrożone są karą do lat 3.

Do zdarzenia doszło nad ranem, gdy Wipler opuszczał klub w centrum Warszawy. Według policji zachowywał się agresywnie, wulgarnie, chciał wydawać polecenia funkcjonariuszom. Policjanci twierdzili, że dopiero później zorientowali się, że mieli do czynienia z posłem. Wipler tłumaczył, że dowiedział się, iż jego żona jest po raz piąty w ciąży, w związku z czym wybrał się z przyjaciółmi świętować. Po wyjściu z klubu - według jego relacji - włączył się do policyjnej interwencji wobec innej osoby. Jak zapewniał, sam nie uczestniczył w zajściu, ale postanowił interweniować.

Próbowałem interweniować, włączyć się w taki sposób, żeby ta sprawa się zakończyła. Na wstępie dosyć szybko użyto przeciw mnie gazu, przewrócono mnie na podłogę, kopano mnie w głowę, klęczano na mnie, skuto mnie kajdankami, pobito mnie. Wielokrotnie polewano mnie - był to na pewno jakiś żrący środek - byłem kopany w krocze, w plecy i po nogach - mówił poseł. Utrzymywał, że lekarze stwierdzili u niego m.in. uszkodzenie rogówki i liczne stłuczenia oraz otarcia. Jak mówił, badanie krwi, które zostało wykonane w szpitalu, wykazało, że miał 1,4 promila alkoholu w organizmie.

Dla prokuratury dowodem na odpowiednie działanie funkcjonariuszy były m.in. ślady po gazie na koszulce posła - jak podkreślano, ślady te były na wysokości klatki piersiowej, a nie wyżej - z czego wyciągnięto wniosek, że gazu nie kierowano w stronę twarzy parlamentarzysty.

Pierwszy wniosek o uchylenie immunitetu Wiplerowi Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście Północ wysłała 20 lutego. Krótko potem został on jednak zwrócony do korekty przez stołeczną prokuraturę apelacyjną. Zmiany miały charakter redakcyjny i - jak podkreślał rzecznik warszawskiej prokuratury Przemysław Nowak - wniosek nie uległ żadnym zmianom merytorycznym.

Po wszczęciu śledztwa Wipler zapewniał, że gdy tylko wniosek prokuratury trafi do Sejmu, sam zrzeknie się immunitetu, bo "chce dowieść swej niewinności". Apelował, by nie przedłużać postępowania.