15 lat więzienia - taki wyrok usłyszała 19-latka z okolic Kartuz na Pomorzu, która dwukrotnie tuż po urodzeniu porzucała swoje dzieci w lesie i zostawiała je tam na pewną śmierć. Wyrok w tej sprawie wydał dziś Sąd Okręgowy w Gdańsku.

Prokuratorzy będą wnosić o pisemne uzasadnienie decyzji sądu. Nie wykluczają apelacji. Chcieli 25 lat więzienia dla nastolatki. Za zostawienie pierwszego dziecka na pewną śmierć sąd skazał ją na 8 lat za kratami. Zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary, bo gdy dziewczyna popełniała zbrodnię nie miała jeszcze 17 lat. Za zabicie drugiego dziecka sąd wymierzył wyrok 12 lat. 15 lat to kara łączna - za obie zbrodnie. Sąd nie miał wątpliwości, że w obu przypadkach dziewczyna działała z bezpośrednim zamiarem pozbawiania życia swoich nowonarodzonych dzieci.

Proces w tej sprawie toczył się za zamkniętymi drzwiami. Jawne było dziś tylko ogłoszenie wyroku. Jego uzasadnienie już nie. Prokurator zdradził jednak, że sąd tłumaczył swoją decyzję między innymi trudną sytuacją życiową, biedą, pochodzeniem z małej miejscowości, w której nastolatka nie miała wsparcia ze strony najbliższych. Dziewczyna przed sądem przyznała się do winy, wyraziła skruchę. Prosiła o taki wymiar kary, który pozwoliłby jej z jednej strony odpokutować winy, ale z drugiej strony pozwoliłby jej jeszcze wrócić do społeczeństwa. O taką karę wnosiła w swoim ostatnim słowie - mówił dziś Andrzej Jeliński z Prokuratury Rejonowej w Kartuzach. Wyroku sądu nastolatka wysłuchała dziś ze spuszczona głową. Nie okazywała emocji.

Sprawa wyszła na jaw w lipcu zeszłego roku, choć do zbrodni doszło dużo wcześniej. Pierwsze ze swoich dzieci - chłopca - nastolatka urodziła w czerwcu w 2011 roku. Zrobiła to w lesie, w pobliżu miejscowości, w której mieszkała. Dziecko owinęła w odzież, potem włożyła do dwóch siatek. Przeniosła je jeszcze w inne miejsce i schowała w zaroślach. Także w lesie rok później w lipcu urodziło się kolejne dziecko. Jego płeć pozostaje nieznana. Dziewczyna włożyła noworodka do foliowej torby, także przeniosła w inne miejsce i porzuciła w krzakach.

Śledczy wezwali ją na przesłuchanie w innej, aczkolwiek podobnej sprawie. Chodziło o szczątki noworodka znalezione w jeziorze Klasztornym w Kartuzach. Policja dostała wtedy sygnał, że to właśnie skazana dziś mieszkanka małej miejscowości mogła być jego matką. Ktoś podejrzewał, że mogła być w ciąży, ale później nie widział jej dziecka. W trakcie przesłuchania dziewczyna zaprzeczyła by miała cokolwiek wspólnego z tą sprawą. Nie wytrzymała jednak emocjonalnie i sama przyznała się do zabójstwa i porzucenia w lesie dwójki dzieci, które urodziła.