Po ośmiu godzinach od gigantycznego karambolu udało się odblokować autostradę A4 pomiędzy Katowicami a Wrocławiem. Nadal jednak tworzą się tam korki. Przed południem na wysokości Gliwic zderzyły się 42 samochody. Dwie osoby zginęły, cztery zostały ranne. Przyczyną karambolu były bardzo gęsta mgła i śliska nawierzchnia. Zobacz zdjęcia reportera RMF FM Piotra Glinkowskiego.

Najpierw doszło do wypadku w stronę Wrocławia. Potem zawiodła koncentracja - kierowcy się zagapili i zaczęli na siebie najeżdżać. W sumie doszło do pięciu wypadków między węzłami Bojków i Ostropa. Łącznie zderzyły się cztery tiry, kilkanaście ciężarówek i podobna liczba samochodów osobowych.

Jak donosił nasz reporter, najpierw udało się posprzątać nitkę autostrady w stronę Katowic. Znacznie więcej pracy służby miały na jezdni w kierunku Wrocławia. Sprzątanie szło wolniej, niż zakładano, bo to właśnie po tej stronie zginęły dwie osoby. Konieczne były więc dokładne i bardzo wnikliwe prokuratorskie oględziny. Jak usłyszał Piotr Glinkowski, były one bardzo trudne, ponieważ samochody zostały zmasakrowane. Kierowcy mówili wręcz o cudzie, że ofiar nie było więcej.

Do czasu odblokowania autostrady ruch został skierowany objazdem przez centrum Gliwic, więc miasto było niemal sparaliżowane.

To kolejny taki wypadek na gliwickim odcinku autostrady A4. Między węzłami Ostropa i Bojków w nocy z 22 na 23 grudnia, również w dwóch karambolach w odległości około kilometra uszkodzone zostały 33 pojazdy. Poszkodowanych zostało łącznie dziesięć osób, w tym dwoje dzieci. Ośmioro rannych przewieziono do szpitala. Również wtedy była mgła i śliska, choć czarna nawierzchnia. Z kolei 5 grudnia w tym rejonie zderzyło się 13 pojazdów, pięć osób trafiło do szpitali.