Ksiądz Leszek Zieliński, współpracownik porwanego ponad 3 tygodnie temu polskiego misjonarza ks. Mateusza Dziedzica zdementował informacje o uwolnieniu duchownego. Wcześniej Diecezja Tarnowska, w wydanym komunikancie poinformowała, że "pomyślnie zakończyły się negocjacje w sprawie uwolnienia kapłana" i Dziedzic został uwolniony.

Niestety jest to błędna informacja. Ksiądz Dziedzic pozostaje w rękach porywaczy. Jestem w kontakcie ze sztabem i w Jaunde, w stolicy Kamerunu trwają rozmowy negocjacyjne - powiedział ks. Zieliński, który był świadkiem porwania misjonarza.

Informację o uwolnieniu ks. Dziedzica, uprowadzonego w nocy z 12 na 13 października w Republice Środkowoafrykańskiej, podała wcześniej na swoim portalu Diecezja Tarnowska, powołując się na informacje od dyrektora wydziału misyjnego ks. Krzysztofa Czermaka.

Ksiądz Mateusz Dziedzic przebywał na misji w Baboua. Po jego porwaniu w polskim MSZ powołano zespół kryzysowy, który był w stałym kontakcie z Komisją Episkopatu Polski ds. misji, oraz zespół międzyresortowy w tej sprawie.

Kilka dni temu ksiądz Zieliński poinformował, że misjonarz dwukrotnie chorował, w tym na malarię.

Dzięki lekarstwom, które dostarczono mu na samym początku, udało mu się te choroby zatrzymać - podał. Zaraz po porwaniu strona kościelna nawiązała kontakt z rebeliantami i duchownemu dostarczono lekarstwa i wodę pitną. 

Parafię w Baboua ochrania obecnie 10 żołnierzy misji pokojowej ONZ MINUSCA. W Republice Środkowoafrykańskiej pracuje 32 polskich misjonarzy.

(abs)