Środa, 21 października. Tydzień temu nasz kraj zaatakowała zima. Samorządy wciąż liczą straty. W wielu regionach do dziś nie udało się naprawić wszystkich uszkodzonych linii energetycznych.

Mazowieccy strażacy załamują ręce i nawet boją się myśleć o kosztach, jakie ponieśli w związku z 1350 interwencjami, do których przez ostatni tydzień doszło w regionie. Jeszcze w gorszej sytuacji są firmy energetyczne – te będą liczyć straty w milionach złotych. Najgorzej jest w Garwolinie i Mińsku Mazowieckim – tam naprawa sieci trwa do dziś. Jednej z firm nie wystarczyło kilkadziesiąt własnych brygad – do pracy musiała wynająć kilka zewnętrznych firm. Posłuchaj relacji reporterki RMF FM Kamili Biedrzyckiej:

W Lublinie połamane gałęzie leżą na chodnikach do dziś. Posłuchaj:

W północno-wschodniej Polsce najszybciej uporano się ze skutkami zimy na Podlasiu i we wschodniej części Mazur – tam silne wichury pozbawiły prądu ponad 100 tysięcy odbiorców, ale dzień później wszystkie awarie udało się naprawić. Cały czas trwa natomiast usuwanie skutków powodzi, jaka w ubiegłą środę nawiedziła Elbląg i okolice. Przynajmniej kilka tygodni zajmie naprawa dróg i budynków, trzeba też załatać wały przeciwpowodziowe. Straty samego miasta Elbląg szacowane są na pół miliona złotych.

W Małopolsce najwięcej na naprawy musiała wydać zakłady energetyczne. Musiały one naprawić lub wymienić ponad 5 tysięcy stacji transformatorowych, słupy i setki kilometrów przewodów. Lasy Państwowe wstępnie wyliczyły, że śnieg powalił ponad 200 tys. drzew. Straty liczy również PKP, ponieważ pociągi przez trzy dni nie kursowały na kilku trasach. Nie bez znaczenia są także straty odbiorców energii - unieruchomione zostały zakłady pracy, a wielu osobom zepsuła się żywność przechowywana w lodówkach.

Usuwanie szkód na Pomorzu będzie kosztować kilkadziesiąt milionów złotych. Jak dowiedział się reporter RMF FM Grzegorz Hatylak, dziś szkody będą szacowane z pokładu helikoptera, który przeleci z Trójmiasta do Świnoujścia. Już teraz wiadomo, że na remont uszkodzonych wałów przeciwpowodziowych w województwie zachodniopomorskim potrzeba około 6 mln zł. Urząd Morski w Gdyni szacuje, że zniszczone wydmy, plaże i umocnienia na ich terenie to straty rządu 20 mln zł. Z kolei Urząd Morski w Szczecinie liczy, że na zabezpieczenie brzegu potrzeba ponad 5 mln zł. Nie ma jeszcze bilansu strat z poszczególnych samorządów - te mają przesłać raporty pod koniec tygodnia.