​Nie było odmowy wysłania karetki do policjanta, który zmarł w przychodni w Legionowie, bo nie było wezwania - dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Treść zarejestrowanej rozmowy funkcjonariusza z dyspozytorem będzie jeszcze analizować prokuratura.

W środę wykładowca ze szkoły policyjnej poczuł się źle w pracy, zadzwonił na pogotowie, a następnie kolega zawiózł go do przychodni, gdzie mężczyzna zmarł. 

Policjant dzwonił do dyspozytora, ponieważ chciał się poradzić, co zrobić w związku z tym, że bardzo źle się czuje. 

Dziennikarz RMF FM usłyszał, że nie było mowy o tym, by przyjechała do niego karetka pogotowia. Do dyspozytora dzwonił tylko raz. 

Wiadomo, że policjant do przychodni został zawieziony prywatnym samochodem. Tam zasłabł. Wtedy personel placówki wezwał do niego ambulans. Ekipa ratowników reanimowała policjanta, jednak bez efektów. 

Nagranie rozmów z dyspozytorem zostało już zabezpieczone przez prokuraturę. To śledczy ostatecznie ocenią, czy ktoś z pogotowia złamał prawo.

(ph)