Sopocka policja nęka sopockich urzędników? Od czasu, kiedy prezydent Sopotu odmówił wsparcia Komendzie Miejskiej Policji w opłacaniu benzyny do radiowozów i kupowaniu materiałów biurowych, policjanci szczególnie aktywnie zainteresowali się aż pięcioma miejskimi instytucjami. Chodzi o Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, Zakład Oczyszczania Miasta, Straż Miejską i sam Urząd Miasta.

Policja nie prowadzi żadnych czynności - i tak kilkanaście razy powtarzał komendant miejski policji Mirosław Pinkiewicz w rozmowie z reporterem RMF FM Wojciechem Jankowskim. Jak się okazało, podinspektor w ten przebiegły sposób chciał zbyć naszego dziennikarza, bo faktycznie nie są to czynności procesowe, a pisma i spotkania z zapytaniami.

Codziennie się z kilkoma zapytaniami zwracamy - zaznaczył funkcjonariusz. Jak zwal, tak zwał, ale fakty są takie, że urzędnicy nie mają czasu na pracę, ponieważ muszą szperać w dokumentach, a policjanci zajmują się nie do końca tym, czym powinni. Prezydent miasta przyznał, że komendant w ostatnim czasie wykazuje nadaktywność. Ja bym wolał, żeby bardziej się zajął np. pijakami, którzy stoją na Monte Cassino i łapią wszystkich przechodni za rękaw, prosząc o pieniądze na piwo - zaznaczył Jacek Karnowski.

Prezydent nie chce dawać policjantom na benzynę, bo - jak mówi - komendant nie konsultuje z nim liczby i częstotliwości ulicznych patroli.