Część 1. Motta Ale zemsta, choć leniwa, Nagnała cię w nasze sieci; Ta karczma ‘Rzym’ się nazywa, Kładę areszt na waszeci. Adam Mickiewicz "Pani Twardowska"

To, co prezentuję Czytelnikom, należy do gatunku, który nazywam ‘baśnią udokumentowaną’. Kopciuszki, sierotka Marysia, babcia i wilk są wśród nas. Stali się postaciami literackimi, bo zapragnęli nimi być. Zmyślili siebie. Udawanie jest epidemią współczesności.(…) W szkole filmowej w Łodzi obliczono, że Roman Polański był o dwa centymetry wyższy od Napoleona Bonapartego, i już wtedy wiedziano, że podbije świat.

Krzysztof Kąkolewski "Jak umierają nieśmiertelni"

Część 2. Obrazy

Gstaad, Szwajcaria Boże Narodzenie 1969 r. (z autobiografii Polańskiego "Roman"):

Polański spędza zimę w Szwajcarii cztery miesiące po tragicznej śmierci żony Sharon Tate, zamordowanej razem z innymi osobami przez bandę Charlesa Mansona w willi przy Cielo Drive w Los Angeles. Pierwsza podniosła alarm Winny Chapman, nasza służąca: znalazła ciała o ósmej rano, w sobotę, 9 sierpnia 1969 roku - relacjonuje Polański w książkowych wspomnieniach. Opowieść o pobycie w kurorcie Gstaad umieścił w kolejnym rozdziale:

Bardziej niż kiedykolwiek potrzebowałem odosobnienia, z radością więc przyjąłem zaproszenie Victora Lownesa, by spędzić z nim Boże Narodzenie 1969 roku w Gstaad, w Alpach szwajcarskich, gdzie wynajął willę. (…) Już po krótkim pobycie w Gstaad można było zauważyć, że w miejscowości tej odbywa się światowy zlot szykownych pensjonarek. Setki panien na wydaniu, wszelkich narodowości, o świeżych pyszczkach zapełniały ekskluzywne szkoły: Montesano, Le Mesnil, Le Rosay i La Videmanette. W dni powszednie oblegały kawiarnie i hole hotelowe, w soboty, jak Kopciuszki, już o północy musiały być z powrotem. Ich sposób bycia, świadczący o postępującej emancypacji, niepokoił władze szkolne, w miarę jak fale rewolucji seksualnej ogarniającej Amerykę rozpryskiwały się o te szwajcarskie bastiony konwenansów i etykiety. Wtedy to właśnie Kathy, Madeleine, Sylwia i inne, których imion nie pamiętam, odegrały w moim życiu rolę krótkotrwałą acz uzdrawiającą. Miały przeciętnie od szesnastu do dziewiętnastu lat, już nie dziewczynki, ale jeszcze nie bogate w doświadczenia życiowe kobiety z ambicjami do kariery lub małżeństwa. Na razie ich najgorętszym pragnieniem było wyrwanie się, choćby na chwilę, z jarzma internatu. Miały zwyczaj odwiedzać mnie w domu, niekoniecznie w celach erotycznych - chociaż i to się zdarzało - ale, żeby posłuchać muzyki rockowej i pogawędzić przy kominku. Pociągał je ku mnie smak zakazanego owocu - przebywania poza murami pensji w porze, kiedy powinny już grzecznie spać w zbiorowej sali. Ryzykowały wiele. O umówionej godzinie podjeżdżałem samochodem i zatrzymywałem się w pobliżu szkoły. Panowała tu niespotykana cisza. Nawet kiedy nie padał śnieg, wszystko otulała gruba, biała puchówka. Te noce miały w sobie coś baśniowego. Z rzadka przejeżdżające auta wśród delikatnego skrzypienia opon na śniegu na krótko tylko oświetlały reflektorami nierealny pejzaż. Umówiona ze mną dziewczyna po wieczornym apelu czekała na ciszę nocną, żeby wciągnąć botki i narciarski kombinezon. Na to wszystko wkładała nocną koszulę, gdyby, nie daj Boże, wpadła. Przeskakując przez balustradę z ciemnego drzewa, biała, zwiewna, ledwo dostrzegalna sylwetka cicho lądowała w śniegu. Potem szybki bieg do samochodu - chrzęst kół i błyskawiczny odjazd. Czasem, siedząc tak za kierownicą przy włączonym silniku - żeby działało ogrzewanie - zastanawiałem się, co ja tam właściwie robię. I rzeczywiście, co tam właściwie robiłem?

Gstaad, Szwajcaria Boże Narodzenie 2009 r. (na postawie depesz agencyjnych):

Roman Polański w areszcie domowym. Nie wolno mu opuszczać swojej posiadłości przy Alpenblickstrasse. Po wpłaceniu kaucji w wysokości trzech milionów euro i zdeponowaniu dowodów tożsamości, przebywa w swojej willi pod elektronicznym nadzorem. Może odejść zaledwie na dwieście metrów od domu nazwanego "Milky Way". Taką może mieć długość "Mleczna droga" dumnego człowieka, który czuł się obywatelem globu. Teraz ma na nodze opaskę bez przerwy monitorującą jego położenie, przypominającą elektroniczny zegarek bez cyfrowej tarczy. Czas jednak ciągle biegnie i to na niekorzyść reżysera. Polański nie ma już szans, by uniknąć ekstradycji do Stanów Zjednoczonych. Na początku przyszłego roku Szwajcarzy mają rozpatrywać amerykański wniosek. Polański, podejrzany o gwałt na trzynastoletniej Samancie Geimer w 1977 roku, prawdopodobnie nie uniknie odsiadki w USA.

Bogdan Zalewski