Do 8 lat więzienia grozi 41-letniemu mieszkańcowi woj. lubelskiego, podejrzanemu o wywołanie fałszywych alarmów bombowych w 43 instytucjach w Łódzkiem. Śledczy nie wykluczają, że mężczyzna wysłał informacje o podłożonych bombach do ponad 630 instytucji w kraju.

41-latek został aresztowany na trzy miesiące - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.  

Zatrzymany 41-latek to mieszkaniec jednej z miejscowości w województwie lubelskim. Jest rolnikiem, od kilku lat pracuje jako kierowca. Został zatrzymany w okolicach Poznania, w czasie gdy służbowym samochodem jechał do Francji. W jego mieszkaniu i miejscu pracy zabezpieczono nośniki pamięci, sprzęt komputerowy oraz telefony komórkowe. Te ostatnie najprawdopodobniej służyły do rozesłania wiadomości o rzekomym podłożeniu ładunków wybuchowych.  

Podczas przesłuchania mężczyzna nie przyznał się do zarzutów. Potwierdził jedynie, że w przeddzień kontaktował się telefonicznie z licznymi jednostkami policji na terenie całej Polski.  

Prokuratura chce, by mężczyzna został zbadany przez psychiatrę.

Do zdarzenia doszło 22 lipca. Tego dnia do wielu instytucji działających

na terenie województwa łódzkiego, w tym w Łodzi, Zgierzu, Rawie

Mazowieckiej, Brzezinach, Łasku, Łowiczu, Radomsku, Łęczycy, Kutnie,

Skierniewicach dotarły drogą mailową informacje o podłożeniu ładunków

wybuchowych˙i ich planowanej detonacji. Wiadomość została wysłana m.in.

do urzędów administracji rządowej, samorządowej, urzędów skarbowych i 

prokuratury. W związku z alarmem ewakuowano pracowników z blisko 60

budynków. Po sprawdzeniu okazało się, że nigdzie nie znaleziono ładunków

wybuchowych. Informacje o tej samej treści rozesłano jeszcze do 634

instytucji użyteczności publicznej w różnych miejscach kraju. 

(mpw)