Maciej Manicki jeszcze rok temu blokował pracę AWS-owskiej większości sejmowej nad podatkami, dziś w imieniu OPZZ-tu opiniował podwyżkę podatków planowaną przez koalicyjny rząd współtworzony przez SLD.

Minister pracy Jerzy Hausner rozmawiał wczoraj kolejno z pracodawcami, OPZZ-tem i „Solidarnością”. Podatnicy, którzy nie chcą zamrożenia progów ani likwidacji ulg bardzo liczyli na to, że to właśnie związki zawodowe zablokują ten plan rządu. Jeśli jednak ktoś miał związki zawodowe za gorliwego obrońcę materialnej sytuacji pracownika, to wczoraj mocno się rozczarował. To, co działo się u ministra pracy, w niczym nie przypominało heroicznej obrony podatnika przed nieposkromioną żądzą fiskusa. Jeden z ekspertów „Solidarności” wspomniał, co prawda z goryczą, że zamrożenie progów wcale nie ujmie wiele najbogatszym: „Przy dochodach od 37 tysięcy rocznie do 74 tysięcy traci 206 złotych”. Ten tajemniczy ekspert nie chciał jednak zdradzić swojego nazwiska, co nie świadczy raczej o bojowości związku „Solidarność”. Natomiast zeszłoroczny pogromca fiskusa - Maciej Manicki, także jako szef OPZZ-u własnego rządu rzecz jasna nie zaatakował, choć nie krył zadowolenia, że jego rejtanowski gest sprzed roku znalazł naśladowców: „Jeśli Liga Rodzin Polskich chce teraz napisać 600 poprawek. Ja uważam, że jeśli działa się w ramach prawa i przepisów prawa to wszystkie chwyty są dopuszczalne.” Rząd pozwolił związkowcom zaledwie na wyrażenie opinii. Na tym też działacze poprzestali.

Do podatkowego scenariusza nie wiele więcej zastrzeżeń mieli przedsiębiorcy i pracodawcy. W ich imieniu nieśmiało zbuntowała się Henryka Bochniarz: „Przedsiębiorcy nie mogą żyć od 1 stycznia 2001 roku do 31 grudnia, tylko muszą wiedzieć co im się dalej szykuje.” Ostatnią nadzieją podatników pozostają jednak politycy prawicowej opozycji i to oni okażą się Rejtanami tegorocznej debaty podatkowej, o czym niezawodnie przekonamy się obserwując obrady Sejmu już jutro.

rys. RMF

06:15