Najwcześniej za trzy miesiące poznamy opinię biegłego z zakresu energetyki w sprawie tragedii w Krzeszowie na Dolnym Śląsku. Prokuratura wciąż gromadzi potrzebne dokumenty. W wypadku, do którego doszło tydzień temu, zginęły dwie dziewczynki, które poraził prąd z linii energetycznej.

Wydanie ekspertyzy potrwa, ponieważ śledczy z prokuratury w Kamiennej Górze i biegli mają przed sobą jeszcze wiele pracy. Wciąż zbierają dokumentację techniczną od właściciela feralnej sieci energetycznej. Trwają także ustalenia dotyczące tego, kiedy w okolicy przeprowadzano prace konserwacyjne linii energetycznych.

Dziewczynki zginęły na miejscu

Ciała dwóch dziewczynek w wieku 12 i 13 lat znaleziono w ubiegły wtorek, w rzece niedaleko Krzeszowa pod Kamienną Górą na Dolnym Śląsku. Dzieci zostały porażone prądem z linii energetycznej i zginęły na miejscu.

Dziewczynki najprawdopodobniej weszły do niewielkiej rzeki płynącej przez Krzeszów. Niewykluczone, że jedna z nich mogła dotknąć zwisającego kabla i wtedy doszło do tragedii.

15 lat temu doszło do podobnego wypadku

Po tragedii w Krzeszowie wróciła sprawa podobnego dramatu sprzed 15 lat. Wypadek wydarzył się w Kamiennej Górze, kilka kilometrów od Krzeszowa. Prąd z zerwanego kabla wysokiego napięcia (20 tys. woltów) poraził wtedy dwóch nastolatków. Chłopcy w bardzo ciężkim stanie trafili do szpitala w Siemianowicach Śląskich. Cudem udało im się przeżyć wypadek.

Śledczy badający tę sprawę ustalili, że energetycy dostali wtedy zgłoszenie o zerwanym kablu, ale nie interweniowali. O zaniedbania oskarżono 8 osób, ale tylko 1 mężczyzna został skazany. Usłyszał on wyrok 2 lat więzienia w zawieszeniu. Sąd przyznał ciężko rannym chłopcom odszkodowania.