Informacja o tym, że szef NIK wynajmował kamienicę na agencję towarzyską, szybko obiegła media w całym kraju. Wiele osób zastanawia się, w jaki sposób tak blisko centrum Krakowa mógł funkcjonować dom publiczny. Zaskoczeni nie są za to mieszkańcy dzielnicy Podgórze, którzy doskonale wiedzieli, czym trudnią się bracia K. oraz że lokal przy ul. Krasickiego nie był jedynym miejscem schadzek - donosi portal Onet.

Oprócz kamienicy na ul. Krasickiego bracia K. prowadzą także pokoje gościnne przy pobliskiej ul. Spiskiej. Poza tym w nowo wybudowanych blokach przy ul. Przedwiośnie znajduje się mieszkanie, gdzie rezydują kobiety uprawiające najstarszy zawód świata. Również tam pojawiają się bracia K - czytamy.

Wśród mieszkańców najgorsze opinie słychać o lokalu przy ul. Spiskiej. Informacje to potwierdza w rozmowie z Onetem Andrzej, krakowski taksówkarz. Nigdy nie miałem normalnego kursu na Spiską. Dominowało tam podejrzane towarzystwo, albo pary, którym chodziło tylko o jedno. Raz pod budynkiem wsiadła pijana, brudna kobieta, z wyraźnymi śladami pobicia. Nie chciała słyszeć o wezwaniu policji i karetki, chciała tylko, żeby zawieźć ją do najbliższego sklepu monopolowego - opowiada.

Braci K. z widzenia zna wielu sąsiadów. Charakterystyczny wygląd i wielki, żółty samochód terenowy Hummer, którym jeżdżą, szybko przykuwa uwagę. Rozmówcy Onetu podkreślają jednak, że sąsiedztwo K. i ich interesów nie jest uznawane za kłopotliwe.

Wiedza o tym, że w Rezydencji na Krasickiego i w położonych po sąsiedzku pokojach na Spiskiej działają prostytutki, była wśród mieszkańców dzielnicy dość powszechna - mówi 45-letni Zdzisław, który kilka lat temu kupił w Starym Podgórzu mieszkanie.

Jednego z braci K., łysego jegomościa po 50-tce obwieszonego złotymi łańcuchami z wielkim krzyżem na piersi, widuję regularnie w lokalnym spożywczym. Natomiast nie mogę powiedzieć, że to było jakieś kłopotliwe sąsiedztwo — opowiada mężczyzna.

Superwizjer" TVN o oświadczeniu majątkowym Marian Banasia

Marian Banaś został pod koniec sierpnia powołany na stanowisko prezesa Najwyższej Izby Kontroli, wcześniej był ministrem finansów i szefem Krajowej Administracji Skarbowej. Objęcie każdej z tych funkcji wiąże się z drobiazgową kontrolą służb specjalnych i jest przeznaczone tylko dla osób o nieposzlakowanej opinii. Dziennikarz "Superwizjera" Bertold Kittel przyjrzał się jego oświadczeniom majątkowym - czytamy na stronach tvn24.pl.

Do oświadczenia Banaś wpisał m.in. położoną w krakowskim Podgórzu kamienicę o powierzchni 400 metrów kwadratowych. W kamienicy - jak czytamy - mieści się "niewielki pensjonat, który oferuje gościom pokoje na godziny".

Reporterzy "Superwizjera" postanowili sprawdzić, jak działa taki interes, udając klientów. Wnętrze pokoju potwierdziło wcześniejsze domysły - wielkie łóżko i ściany wyłożone lustrami. Przy recepcji pracownica nie sprawdziła tożsamości reporterów, nie zarejestrowała transakcji w kasie fiskalnej i nie wydała paragonu. Po wizycie nie został praktycznie żaden ślad - relacjonuje portal.

W 2016 roku Marian Banaś zadeklarował - jak doniósł "Superwizjer" - że sprzeda kamienicę - do czego nigdy nie doszło - ale w dokumentach sądowych odnotowana została umowa przedwstępna.

Okazuje się, że niedoszłym nabywcą jest młody, zaledwie 30-letni Dawid O., który jednocześnie prowadzi pensjonat w kamienicy ministra - zaznacza tvn24.pl. Chcąc porozmawiać z Dawidem O. reporter "Superwizjera" udał się do pensjonatu.

W recepcji siedział znacznie starszy mężczyzna, który liczył pieniądze. Zachowywał się, jakby był szefem pensjonatu. Odmówił jednak rozmowy z dziennikarzem na temat kamienicy - relacjonuje tvn24.pl. Na pytanie o działalność gospodarczą bez paragonów mężczyzna miał zareagować nerwowo, a po chwili zaproponować: Kurde. A może niech pan poczeka, ja zadzwonię do Banasia.

Mężczyzna był wysportowany i obwieszony złotem. Wreszcie nawiązał połączenie i jak twierdził, rozmawiał z jednym z najważniejszych urzędników w państwie - czytamy.

Dalej tvn24.pl podkreśla: Mężczyzna, którego reporter "Superwizjera" spotkał w kamienicy ministra, to jeden z braci K. - Wiesław lub Janusz, ps. Paolo. Są oni znanymi w Krakowie przestępcami, którzy zajmują się w stolicy Małopolski prowadzeniem agencji towarzyskich. W 2005 roku brali udział w krwawych porachunkach między grupami sutenerów. Uzbrojeni w niebezpieczne przedmioty bandyci starli się w rejonie krakowskiego Kazimierza. W wydarzeniach ranny został policjant. Za udział w pobiciu z użyciem niebezpiecznego narzędzia obaj bracia zostali prawomocnie skazani.

Zaznaczono, że reporter "Superwizjera" Bertold Kittel chciał porozmawiać z Marianem Banasiem: pytał o sprawę oświadczenia majątkowego, a konkretnie o wpisaną do niego krakowską kamienicę. Marian Banaś nie chciał rozmawiać. Zareagował ucieczką - czytamy.