Chodzi do kościoła, ma prawicowe poglądy, to normalny i cichy chłopak - takie opinie o terroryście z Wrocławia usłyszał reporter RMF FM Adam Górczewski w Szprotawie, rodzinnym miasteczku zatrzymanego tam wczoraj bombera. Student chemii w środę usłyszał zarzuty.

Chodzi do kościoła, ma prawicowe poglądy, to normalny i cichy chłopak - takie opinie o terroryście z Wrocławia usłyszał reporter RMF FM Adam Górczewski w Szprotawie, rodzinnym miasteczku zatrzymanego tam wczoraj bombera. Student chemii w środę usłyszał zarzuty.
Dom rodziców Pawła R. /Adam Górczewski /RMF FM

Rodzice normalni, chodzili do kościoła, to normalna rodzina - mówi reporterowi RMF FM jedna z sąsiadek. Inna podkreśla, że bardzo dobrze zna rodziców 22-latka. Grzeczny, normalny chłopak. Rodzice tak samo, wszystko w porządku. To chyba dla wszystkich jest szok. Nie mogę dojść do siebie - przyznaje.

Na co dzień 22-latek mieszkał i studiował w stolicy Dolnego Śląska. Mężczyzna wynajmował we Wrocławiu mieszkanie na jednym ze strzeżonych osiedli. Także ci sąsiedzi nie kryją zdziwienia. Widziałem zdjęcia, jakie pokazywała policja, ale byłem przekonany, że to nikt stąd. Odetchnęliśmy z ulgą. Mógł tutaj coś zostawić - mówi sąsiad Pawła R., Adam Szymczak.

W sąsiedztwie osiedla znajduje się warsztat samochodowy. To nagrania z kamer monitoringu należących do warsztatu pomogły policjantom w znalezieniu bombera.

Z nagrania monitoringu dość jasno wynika, gdzie ten mężczyzna się znajdował, poruszał. Kamera zarejestrowała jak wychodził z posesji, do której bramę można otworzyć tylko od zewnątrz. Zdradziła go charakterystyczna reklamówka - powiedział Konrad Czerski, właściciel serwisu samochodowego.

Paweł R. działał sam, od kilku miesięcy przygotowywał się do ataku

Jak dowiedzieli się reporterzy RMF FM, bomba, która w czwartek została podłożona w autobusie we Wrocławiu, była bardzo profesjonalnie wykonana. Tylko drobne błędy popełnione w czasie jej konstruowania spowodowały, że jej siła rażenia była mniejsza. Gdyby ładunek eksplodował zgodnie z planem, cały autobus zostałby zniszczony, a część pasażerów prawdopodobnie by zginęła lub została poważnie ranna.

Według naszych informacji 22-letni mężczyzna kilka miesięcy przygotowywał się do ataku. Jego plan był bardzo precyzyjny. Działał sam.

Paweł R. przyznał się do winy. Odmówił jednak składania wyjaśnień. Grozi mu dożywocie. Usłyszał trzy zarzuty - popełnienia przestępstwa o charakterze terrorystycznym, usiłowania zabójstwa wielu osób przy użyciu materiałów wybuchowych i zarzut spowodowania zdarzenia, które zagrażało życiu i zdrowiu wielu osób.

Jest też wniosek o tymczasowy areszt dla Pawła R. Posiedzenie sądu w tej sprawie ma się odbyć w czwartek. Weźmie w nim udział doprowadzony przez policję 22-latek.

Pawła R. zatrzymano we wtorek w Szprotawie. To student trzeciego roku wydziału chemicznego Politechniki Wrocławskiej.

Mężczyzna nie był wcześniej notowany.

Bomber z Wrocławia na pewno nie był terrorystą samobójcą, bo ładunek zostawił w autobusie, ale był niewątpliwie niebezpieczny. (...) To inteligentny człowiek, był świetnie przygotowany, miał wszystko przygotowane ze szczegółami, ale nie ma zbrodni doskonałej - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM o zatrzymaniu 22-latka z Wrocławia szef MSWiA Mariusz Błaszczak.

W ubiegły czwartek po godzinie 14 niewielki ładunek eksplodował na przystanku przy ul. Kościuszki we Wrocławiu. Niegroźnie ranna została jedna osoba. Chwilę wcześniej kierowca wyniósł bombę z autobusu linii 145. Śledztwo w sprawie eksplozji prowadzi wydział zamiejscowy Prokuratury Krajowej we Wrocławiu.

(mpw)