Ilu ministrów, tyle koncepcji działania systemu alarmowego numeru 112. Reporterzy śledczy RMF FM ujawnili najnowszy raport NIK-u w tej sprawie, który nie pozostawia suchej nitki na kolejnych szefach MSWiA. Najwyższa Izba Kontroli zarzuca im, że marnują pieniądze unijne, wprowadzając co chwila zupełnie nowe rozwiązania, przez co zaprzepaszczają to, co udało się już zrobić poprzednikowi.

Przeczytaj raport Najwyższej Izby Kontroli

Tu głównym problemem jest ciągłe zmienianie koncepcji i to są zasadnicze zmiany. Co minister - to nowa koncepcja i od nowa budowanie całego systemu - mówi naszym reporterom prezes NIK Jacek Jezierski.

Co ciekawe, system alarmowy 112 to jeden z nielicznych projektów, na który są pieniądze - aż 600 milionów złotych - więc faktu, że przez pięć lat nie udało się go wprowadzić, nie da się wytłumaczyć brakiem funduszy.

NIK alarmuje również w raporcie, że najprawdopodobniej nie uda nam się uporać z tym problemem przed Euro 2012, a to narazi nas na spore kłopoty wizerunkowe. Co więcej, już wkrótce możemy też zacząć płacić kary Unii Europejskiej za to, że nie udało się systemu wprowadzić.

System w tej chwili jest prowizoryczny - niedokładny. Kontrolerzy podają przykłady. Powinno być tak, że osoba, która dzwoni z konkretnego miejsca, prosząc o natychmiastową pomoc, jest od razu przez system lokalizowana z dokładnością do kilku metrów. W rzeczywistości operatorzy lokalizują dzwoniącego nawet 40-50 kilometrów od miejsca, gdzie się rzeczywiście znajduje. Co więcej, u kilku operatorów sieci komórkowych w ogóle nie można się dodzwonić na 112.

Jedynymi osobami, które NIK pochwalił, są komendanci policji i straży, którzy muszą się napracować, by system w ogóle działał.