Nieuczciwy taksówkarz z Krakowa został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu za oszukiwanie klientów. Mężczyzna nawet dziesięciokrotnie zawyżał rachunki za przewóz osób. Naciągnął w ten sposób 12 pasażerów. Teraz będzie musiał zapłacić 2 tys. zł grzywny i zwrócić pieniądze poszkodowanym.

Nieuczciwy taksówkarz polował na klientów w okolicach Dworca Głównego. Jego samochód łatwo rzucał się w oczy, stał w ruchliwym miejscu, ale cennik był już ukryty. Nieświadomi pasażerowie dopiero po zakończeniu kursu dowiadywali się o gigantycznym rachunku.

Taksówkarz zażądał 134 złotych, co bardzo mnie zaskoczyło za tak krótki odcinek. Nie przejechałam nawet dwóch kilometrów. To był najdroższy kurs mojego życia. Powinnam zapłacić 12,60 - tyle wyliczyli urzędnicy - mówiła pani Ania, która dała się naciągnąć na drogi kurs. Osoby, które nie chciały płacić lub nie miały tyle pieniędzy, otrzymywały poświadczenie o wysokości zadłużenia i o oprocentowaniu długu wynoszącym 50 proc. dziennie.

Przed sądem oskarżony nie przyznał się do winy. Oświadczył, że jest uczciwym człowiekiem i nikogo nie oszukał. Wyjaśnił, że działał zgodnie z obowiązującymi przepisami, ponieważ nie był taksówkarzem, ale posiadał licencję na przewóz osób. Zgodnie z tą licencją - tłumaczył - był upoważniony do samodzielnego szacowania kosztów przejazdu.