Zaprószenie ognia przez jednego z pacjentów to wstępna przyczyna pożaru w Wojewódzkim Szpitalu Neuropsychiatrycznym w Lublińcu. Wczoraj w nocy w płomieniach zginęły trzy osoby. Sześć zostało rannych i trafiło do szpitala. Życiu pięciu z nich, w tym członka personelu, nic nie zagraża. Jeden z pacjentów, który doznał poważnych poparzeń, walczy o życie w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.

W szpitalu cały czas pracują policjanci i prokurator. Na razie wykluczono tylko zwarcie instalacji elektrycznej. Wszystkie pozostałe hipotezy, łącznie z podpaleniem, są możliwe. Według wstępnej opinii biegłego ogień zaprószył jeden z pacjentów. Jest jednak za wcześnie, by jednoznacznie stwierdzić czy zrobił to niechcący, czy umyślnie.

Prokuratura Okręgowa w Częstochowie wszczęła już w tej sprawie śledztwo. Mają zostać wyjaśnione wszystkie okoliczności dotyczące wybuchu pożaru. Prokuratorzy zajmą się także drugim wątkiem, zgodnie z którym personel szpitala mógł narazić pacjentów na niebezpieczeństwo. Prokuratura stawia pytanie – jeśli wszystkie procedury zadziałały właściwie, jak to się stało, że w sali, w której wybuchł pożar zginęło trzech pacjentów. Ewakuować udało się tylko pięciu, z których jeden jest w bardzo ciężkim stanie.

Wczoraj wieczorem ogień pojawił się na jednej z sal na drugim piętrze. Ewakuowano łącznie kilkadziesiąt osób.

RMF24.pl on Facebook