Już w środę z indonezyjskiego więzienie wyjdzie główny bojownik o niepodległość Timoru Wschodniego - Xanana Gusmao. Tak postanowiły władze w Dżakarcie po ogłoszeniu wyników plebiscytu na wyspie. Blisko osiemdziesiąt procent Timorczyków opowiedziało się w nim za niepodległością.

Ale do pełnej niezależności Timoru jeszcze daleko. Wciąż trwają tam gwałtowne ataki tych, którzy nie pogodzili się z rychłym oderwaniem od Indonezji. Zginęło w nich już kilkanaście osób, w tym czterech pracowników misji ONZ, która obserwowała referendum. Fatalna jest sytuacja obcokrajowców, którzy pozbawieni zostali jakiejkolwiek opieki. Pozostałym indonezyjskim prowincjom grozi zalew uchodźców, gdyż tysiące osób próbuje wydostać się z ogarniętej walkami wypsy.

Swój niepokój rozwojem wydarzeń wyraziła szefowa amerykańskiej dyplomacji. "To czas współpracy i zgody, a nie chaosu i rozlewu krwii" - zaapelowała do Timorczyków Madelaine Albright. A ogłoszone dzis rano wyniki referendum nazwała "wielkim krokiem w strone narodzin nowego narodu".