Napięcia na granicy Kosowa z Serbią.

W bałkańskim kotle znowu wrze. Niespokojnie jest na granicy Kosowa z Serbią. Dwie osoby zginęły w strzelaninie, jaka wybuchła między patrolem jugosłowiańskiej policji a uzbrojonym oddziałem Albańczyków. Do incydentu doszło niedaleko miejscowości Bujanowacz.

Z kolei w mieście Gnilane na wschodzie Kosowa zginął serbski lekarz. Nieznany zamachowiec oddał cztery strzały do 38-letniego Josifa Vasicia.Ciężko ranny mężczyzna został przewieziony do lokalnego szpitala, a potem helikopterem do obozu amerykańskich sił KFOR, gdzie zmarł."Zginął ponieważ wierzył, że Serbowie mogą pozostać w Kosowie i żyć razem z Albańczykami" - oświadczył kolega zabitego. Vasić był jednym z pięciu lekarzy serbskich, jacy pozostali we wschodniej części Kosowa. Leczył nie tylko Serbów, ale kosowskich Albańczyków.

Za 40 godzin dotrą do Kosowa przedstawiciele Polskiej Akcji Humanitarnej. Tomasz Łękarski i Magda Spalińska założą w Kosowie pierwszą stałą misję pomocy. Na razie czeka ich długa podróż terenowym tarpanem. Przejadą przez Słowację, Węgry, Rumunię, Bułgarię i Macedonie. Jak podkreśla szefowa Akcji, Janina Ochojska Polacy będą pracować w bardzo niebezpiecznym miejscu, gdzie obok siebie mieszkają Albańczycy i Serbowie. Jadą do Kosowa, by nieść pomoc wszystkim, bez względu na pochodzenie.

Wiadomości RMF FM 14:45