3 października 1990, dokładnie 10 lat temu na zachodniej granicy Polski pojawił się stary-nowy sąsiad: jedno, nie podzielone, w pełni suwerenne państwo niemieckie.

Trudne sąsiedztwo

To był spory szok dla wielu z nas: autentyczne sąsiedztwo polsko-niemieckie, ze wszystkimi minusami i plusami, zakończyło się przecież w 1939 roku w chwili napaści Niemiec i ZSSR na Polskę. Po wojnie trudno mówić, aby stosunki polsko-niemieckie kształtowały się w normalnych warunkach. Polskie państwo, zdominowane przez Związek Radziecki, powstało w dużej mierze na ziemiach od setek lat należących do krajów niemieckich, a po niemieckiej stronie powstały 2 państwa: jedno, prozachodnie, wyraźnie antykomunistyczne, w pełni demokratyczne, choć nie w pełni suwerenne; drugie, promoskiewskie, skrajnie antyzachodnie, zamknięte w sobie. Komunistyczna Polska i komunistyczne NRD uznały się nawzajem, ale sąsiedztwo nie było autentyczne, to była wymuszona przyjaźń i akceptacja. Dopiero w latach 1980-1989 w NRD pojawiły się grupki opozycji, autentycznie zainteresowane dialogiem z Polakami.

Znacznie trudniej, i przez to bardziej wiarygodnie, dochodziło do pojednania polsko-zachodnioniemieckiego. Najpierw była totalna wrogość. Pamięć hitleryzmu w Polsce i niemiecka pamięć o wysiedleniu milionów Niemców ze Śląska, Mazur i Pomorza blokowały rozmowy. Ocieplenie przyszło po słynnym liście biskupów polskich do niemieckich i wizycie kanclerza Willy Brandta w Warszawie, ale nikt ani w Polsce ani w Niemczech Zachodnich nie oczekiwał, że Polska i RFN będą graniczyć ze sobą. Zbliżenie kulturalne, gospodarcze i wreszcie polityczne było reżyserowane w granicach zimnowojennego i jałtańskiego porządku. Każdy myślący Polak czy Niemiec wiedział, że tematem tabu jest jedność niemiecka. Nie ukrywajmy, że wszystkim było z tym dobrze.

Przełamać nieufność

Lata 80. zmieniły wszystko. Powstanie "Solidarności" w Polsce i wprowadzenie stanu wojennego pokazało Niemcom w NRD i RFN, że Polacy nie godzą się na porządek jałtański. Ale nie godzą się na panowanie porządku jałtańskiego w samej Polsce. Nikomu nie przyszło do głowy demontowanie niemiecko-niemieckiej granicy. I znienacka, 11 lat temu, w listopadzie 1989 roku jedność Niemiec przestała być mrzonką. Najsilniejsze ciosy w podział Niemiec przyszły z kilku miejsc: z samej NRD, gdzie miliony ludzi powiedziały "NEIN" komunistycznej władzy, z Polski, gdzie "Solidarność" utworzyła legalny rząd, wreszcie z Moskwy, gdzie Gorbaczow nie pozwolił radzieckiej armii utopić we krwi enerdowskie protesty. Pozostaje mieć nadzieje, że przyszłe pokolenia Polaków i Niemców nie zapomną, że bez wolnej Polski w 1989 roku nie byłoby zjednoczenia Niemiec. A z drugiej strony, bez zjednoczonych Niemiec nie możliwa byłaby obecność Polski w zachodnim sojuszu NATO i kandydowanie do Unii Europejskiej.

Obecnie w Polsce i w Niemczech mówi się o kryzysie w stosunkach polsko-niemieckich. Wyczerpała się formuła historycznych gestów, historycznych traktatów. Polacy i Niemcy nie potrafią znaleźć wspólnego języka. To nie powinno dziwić: Niemcy są 3 potęgą gospodarczą świata, Polska chyba 44. Niemcy i Francja są super-partnerami, Polska jest uboższym kandydatem do obecności w UE, w której 2/3 Niemców jest od półwiecza. Zapóźnienie cywilizacyjne Polski do Niemiec jest ogromne, to zapóźnienie pozostanie problemem na wiele lat. Jest kilka kwestii w stosunkach obydwu krajów, jak na przykład kwestia osiedlania się potomków wysiedlonych na Ziemiach Zachodnich i Północnych w Polsce, które wymagają odważnych decyzji w obu krajach. Polsce potrzebni są autentyczni znawcy Niemiec, którzy bez kompleksów pokazaliby Polakom kierunek we współpracy z Niemcami. Społeczeństwo, wciąż nieufne Niemcom, potrzebuje autentycznego przywództwa w polityce wobec zachodniego sąsiada. I z tym jest problem.

10 lat Nowych Niemiec

W samych Niemczech ostatnie 10 lat należy ocenić pozytywnie. Zdecydowana większość Niemców cieszy się z nowego porządku. Większość mieszkańców b. NRD odnalazła się, mimo trudności, w zjednoczonym państwie. Współczesne Niemcy są państwem silnym, demokratycznym, otwartym. W Niemczech dokonała się zmiana establishmentu, do władzy doszli nowi politycy, zaniedbane b. NRD staje się terenem rozwiniętym i coraz silniej zjednoczonym z całym zachodnim światem. 10 lat jedności Niemiec – jakże dziwna rocznica. Bez jednego wystrzału, bez wywrócenia do góry nogami mapy Europy w środku Starego Kontynentu wyrósł kolos. Nie ma się go co obawiać, trzeba go dobrze poznać. Wtedy łatwiej będzie planować politykę wobec starych-nowych Niemiec. Bez zrozumienia dzisiejszych 80 milionów Niemców, polityka wobec nich będzie robiona bez pomysłu, w oparciu o historię. To nie wystarczy.

tekst i zdjęcia Jacek Stawiski, RMF FM