Polski system kontroli jakości produktów spożywczych jest zbyt rozproszony i nieefektywny - twierdzi Najwyższa Izba Kontroli. Jej inspektorzy sprawdzili działanie instytucji, zajmujących się bezpieczeństwem tego, co trafia na nasze stoły.

Kontrolą żywności w Polsce zajmuje się aż pięć instytucji podległych trzem organom centralnym - ministerstwom: rolnictwa, zdrowia i bezpośrednio premierowi. Żadna z nich nie ma jednak roli wiodącej. To - jak wynika z kontroli NIK - sprawia, że działania w tej dziedzinie są mocno nieskoordynowane i często nieskuteczne.

Sanepid, Główny Inspektorat Weterynarii, Inspekcje Handlowa, Rolno-Spożywcza i Ochrony Roślin i Nasiennictwa są - zdaniem NIK - niedoinwestowane, mają poważne braki kadrowe a ich pracownicy za niskie zarobki.

Inspektorzy NIK piszą w raporcie, że rozproszone kompetencje i zły stan służb nie pozwalają na skuteczne działanie, zwłaszcza jeśli chodzi o pilne przeprowadzanie badań produktów szybko się psujących i zapanowanie nad nielegalną produkcją - zwłaszcza zwierzęcą. Tylko w ciągu dwóch lat ujawniono prawie 300 takich przypadków - zdaniem NIK mogło ich być znacznie więcej, bo Inspekcja Weterynaryjna głównie korzystała z informacji, jakie do niej dotarły, nie prowadząc własnych dochodzeń.

 

Opracowanie: