Skarb Państwa nie odpowiedział na propozycję ugody złożoną przez pełnomocnika blisko 200 poszkodowanych w katastrofie hali Międzynarodowych Targów Katowickich, w której zginęło 65 osób, a ponad 140 zostało rannych. Na rozprawie przed katowickim sądem nie było żadnego przedstawiciela resortu skarbu. Poszkodowanym pozostaje teraz składanie indywidualnych pozwów.

Dzisiejsza rozprawa trwała zaledwie kilka minut. Po jej zakończeniu pełnomocnik ofiar, mecenas Adam Car, nie krył oburzenia. Jego zdaniem, ofiary katastrofy w Katowicach sprzed 7 lat traktowane są zupełnie inaczej niż bliscy ofiar samolotu Casa oraz katastrofy smoleńskiej.

Jak dodaje mecenas, nie chodzi o to, żeby poszkodowani w sprawie MTK dostali takie same odszkodowania jak w przypadku samolotu Casa i katastrofy smoleńskiej. Ważne było natomiast, żeby w ogóle zacząć rozmowy w tej sprawie. Do tego jednak nie doszło.

Car liczył, że po złożeniu propozycji ugody powstanie ministerialna komisja, w której mogłyby rozpocząć negocjacje na temat wypłaty odszkodowań. Brak odpowiedzi na propozycję ugody oznacza, że reprezentowani przez Cara poszkodowani muszą teraz zdecydować, czy będą wytaczać państwu indywidualne pozwy.

Poszkodowani wskazywali na zaniedbania

Poszkodowani początkowo kierowali roszczenia pod adresem spółki MTK, ale później także do Skarbu Państwa, podkreślając, że jest on samoistnym posiadaczem terenu, na którym stała hala (MTK były tylko dzierżawcą terenu). Wskazywali też na zaniedbania władzy publicznej w zakresie nadzoru budowlanego, które - co w części potwierdziła również prokuratura - przyczyniły się do katastrofy.

W 2008 r. zapadł pierwszy prawomocny wyrok, w którym sąd zdecydował, że 8 tys. zł odszkodowania jednemu z rannych w katastrofie powinna wypłacić nie spółka MTK, ale właśnie państwo. Wyrok w tamtym procesie stał się jednym z argumentów reprezentantów innych pokrzywdzonych, którzy uważają, że w tej sytuacji Skarb Państwa powinien porozumieć się z poszkodowanymi.

Prokuratura: Były błędy w projekcie i podczas budowy

Proces w sprawie katastrofy toczy się przed katowickim sądem okręgowym. Odpowiadają w nim m.in. dawni szefowie spółki MTK, projektanci hali i była inspektor nadzoru budowlanego w Chorzowie. Według prokuratury na tragedię złożyły się błędy i zaniechania w fazie projektowania i budowy hali, a także jej użytkowania i nadzoru nad budynkiem.

W katastrofie budowlanej przed 7 laty zginęło 65 osób, a ponad 140 zostało rannych.