Sprzeczne pomysły prezydenta mogą jeszcze bardziej skomplikować ustawę lustracyjną, którą Lech Kaczyński podpisał, ale jeszcze przed wejściem w życie chce znowelizować. Ta nowela już wzbudza niepokój w IPN.

Z jednej strony IPN będzie decydować, kto był osobowym źródłem informacji, ale w stosunku do osób publicznych, podlegających lustracji, ostateczny głos należał będzie do sądu.

Może się zdarzyć, że IPN kogoś wsadzi na listę, a później tego kogoś sąd uniewinni i trzeba będzie go z tej listy usuwać - mówi Antoni Dudek, doradca prezesa IPN.

Wg niego, należałoby stworzyć listę OZI na podstawie orzeczeń sądowych, bo publikowanie nazwisk domniemanych agentów, gdy nie zachowała się teczka pracy to rzecz bardzo ryzykowna.