50 tys. ton węgla o wartości 30 mln złotych - tyle według szacunków wyniosą dzisiejsze straty Jastrzębskiej Spółki Węglowej. W związku z dwudziestoczterogodzinnym strajkiem sześć kopalń wstrzymało pracę. Górnicy są przeciwni prywatyzacji spółki, chcą także 10-procentowej podwyżki płac. Dodają, że jeśli nie będzie porozumienia, jeszcze w kwietniu zablokują wysyłkę węgla.

Zdaniem zarządu taki krok doprowadziłoby to do gigantycznych, trudnych do odrobienia strat. W oświadczeniu czytamy, że blokada to działanie na szkodę spółki, które w dodatku jest niezgodne z prawem.

Związkowcy posiłkując się ekspertyzami, twierdzą, że jest to w pełni legalne. Jeśli porozumienia w sprawie podwyżek i prywatyzacji nie będzie - wstrzymają wysyłkę węgla. Juto komitet protestacyjny poinformuje zarząd spółki, od kiedy. Jak jednak dodają, nastąpi to jeszcze w kwietniu.

Węgiel będzie sypany na składowiska przykopalniane i nie będzie wysyłany do odbiorców ani na rynek krajowy, ani na rynki zewnętrzne - ostrzega jeden z przedstawicieli związkowców, którzy - jak podkreśla - mają niemal pełne poparcie 22-tysięcznej załogi.

Górnicy nie zjeżdżają dziś do pracy na dole. Przychodzimy do pracy, podbijamy dyskietki i będziemy siedzieć na cechowni. Chodzi o to, aby nasze postulaty zostały spełnione - mówią reporterowi RMF FM Piotrowi Glinkowskiemu.

Podczas dzisiejszego strajku co godzinę jastrzębska spółka węglowa traci milion 250 tys. złotych.

Zgodnie z zapowiedziami resortu skarbu, JSW ma 30 czerwca zadebiutować na giełdzie. Skarb Państwa ma jednak zachować dominację w spółce, a załoga otrzyma gwarancje zatrudnienia i darmowe akcje. Związkowcy kwestionują te zapewnienia, argumentując, że nie ma żadnych formalnych dokumentów, potwierdzających, że tak się stanie.