Nazwiska przyszłych ministrów znamy już prawie od tygodnia, bez odpowiedzi pozostaje jednak pytanie, kim będą ich najbliżsi współpracownicy. Wczoraj przez cały dzień w siedzibie SLD trwały rozmowy desygnowanego na premiera Leszka Millera z kandydatami na ministrów na temat obsady stanowisk w kierownictwie resortów.

Przyszli ministrowie nie kwapili się by zdradzić swoje tajemnice, albo ewentualne ustalenia w tej sprawie. Zapewne dobrze pamiętali słowa przyszłego szefa rządu, który kiedy ogłaszał jego skład, ostrzegał przed wychodzeniem przed szereg. Jedynie profesor Marek Belka zdradził, że w ścisłym kierownictwie jego resortu pozostanie prawdopodobnie obecna minister finansów Halina Wasilewska-Trenkner. A przyszły minister ochrony środowiska zdradził, że chciałby widzieć wśród swoich współpracowników "nietuzinkową postać". Czy chodziło mu o byłego dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego Wojciecha Gąsienicę-Byrcyna? "Nie potwierdzam, ale i nie zaprzeczam" – taka padła odpowiedź. Kropkę nad "i" postawił Leszek Miller, który zapewnił, że nazwiska wicepremierów poda zaraz po zaprzysiężeniu i pierwszym posiedzeniu rządu.

Ilu będzie wiceministrów z każdego ugrupowania, tego jeszcze nie wiemy. Wszyscy zgodnie podkreślali, że nie ważne są parytety, najważniejsza jest fachowość i kompetencja ewentualnych kandydatów. "Każda kandydatura jest rozważana pod kątem przydatności merytorycznej" – powiedział przyszły premier. Miller powiedział już także, że podjął decyzję o włączeniu Komitetu Integracji Europejskiej do MSZ. Dodał również, że będzie dążył do tego by nowi wojewodowie zostali powołali jak najszybciej, czyli nawet nazajutrz po utworzeniu rządu.

foto Archwium RMF

08:00