Jedenaście akcji ratunkowych przeprowadzili ratownicy TOPR tylko w jeden dzień - 3 lipca. W sumie pomagali piętnastu osobom. To był z pewnością najbardziej pracowity dzień ratowników od początku wakacji. "A nie wiem nawet czy nie od początku roku” - mówi ratownik dyżurny TOPR Tomasz Wojciechowski.

Ratownicy pomogli 15 osobom. W większości przypadków były to kontuzje kończyn. Toprowcy sprowadzali też turystów, którzy opadli z sił i nie byli w stanie kontynuować schodzenia.

Pierwsze zgłoszenie dotarło do ratowników z rejonu Myślenicki Turni, przez które wiedzie szlak na Kasprowy Wierch. Zgłoszenie dotyczyło turysty ze złamaną kością udową, z możliwością uszkodzenia naczyń krwionośnych. W związku z poważnym stanem rannego, poleciał po niego śmigłowiec ratunkowy. 

Już podczas startu Sokoła do ratowników dotarło zgłoszenie o turyście, który pod szczytem Giewontu został uderzony w głowę kamieniem. Po niego toprowcy także polecieli śmigłowcem. 

Niedługo potem maszyna poderwała się jeszcze raz, by polecieć w rejon Buli pod Rysami, gdzie turysta spadł kilkanaście metrów. Miał poważną ranę nogi i nie był w stanie samodzielnie schodzić.

W pozostałych przypadkach ratownicy zwozili poszkodowanych w noszach i samochodami terenowymi. W taki sposób transportowali turystów z Doliny Jaworzynki, z rejonu Doliny Kościeliskiej, szlaku podejściowego na Czerwone Wierchy przez Adamicę, rejonu schroniska na Hali Kondratowej i znad Morskiego Oka. Były to najczęściej urazy stawu skokowego, a także złamany nadgarstek.

Ostatnie działania ratownicze zakończyły się około godziny 23. Ratownicy sprowadzali z rejonu Boczania trójkę turystów, których zmogły trudy wycieczki na Kasprowy Wierch. Turyści w zaawansowanym wieku stracili siły i nie byli w stanie schodzić. Konieczna okazała się pomoc ratowników.

Opracowanie: