Nowa francuska propozycja zgłoszona wczoraj na sczycie UE w Nicei zakłada, że Polska i Hiszpania będą miały po 28 głosów w unijnej Radzie Ministrów, a także po 52 deputowanych w Parlamencie.

Co więcej, będziemy mieć taką samą możliwość blokowania unijnych decyzji co duże kraje, takie jak Francja czy Niemcy. To na razie tylko propozycje, ale jeśli unijny szczyt w Nicei przyjmie takie rozwiązania będzie to niewątpliwie duży sukces dla Polski.

Propozycje te pojawiły się w czwartym, wcześniej nie planowanym dniu obrad w Nicei. Zdaniem komentatorów przedłużenie negocjacji może oznaczać, że przywódcy Piętnastki mają coraz większe nadzieje na porozumienie o reformie Unii, która przygotowuje się do przyjęcia nowych członków. Jak podkreśla unijny minister do spraw europejskich, Pierre Moscovici, wciąż pozostaje wiele spornych kwestii. "To bardzo trudne zadanie. Każde z państw ma własne priorytety, wytycza własne czerwone linie, których nie chce przekroczyć. Oczywiście te granice się ze sobą nie pokrywają, co więcej są sprzeczne i sprawiają, że niektóre ambicje wspólnoty wydają się wręcz nie do zrealizowania" - mówi Moscovici. Nie wiadomo jeszcze kiedy zakończy się nicejski szczyt Unii. Premier Szwecji Goran Persson nie wykluczył, że może potrwać do poniedziałku. Gospodarze szczytu już z resztą przedłużyli rezerwacje hotelowe dla jego uczestników. W kuluarach konferencji pojawiają się coraz to inne propozycje kompromisu, ale każda nowa lub poprawiona wersja dokumentu końcowego jest odrzucana. Pesymistyści twierdzą nawet, że podczas obecnego szczytu przywódcy Piętnastki w ogóle nie dojdą do porozumienia. Uzgodnili jednak, że będzie następna konferencja w sprawie reformy struktur unijnych. Według niemieckich delegatów, takie spotkanie odbyłoby się w 2004 roku. Konferencja poświęcona będzie przede wszystkim kwestiom podziału kompetencji pomiędzy państwami wspólnoty.

Przypomnijmy: niektóre źródła twierdziły, że wcześniejszy podział głosów odpowiadał nie tylko Francji, ale także Niemcom. Wydawało się, że podział wpływów w poszerzonej Unii odbędzie się kosztem nieobecnej na szczycie Polski. Interweniował jednak premier Jerzy Buzek - rozmawiał telefonicznie z obecnymi na szczycie w Nicei premierami: Hiszpanii - Jose Marią Aznarem, Francji - Lionelem Jospin oraz kanclerzem Niemiec Gerhardem Schroederem, który zapewnił polskiego premiera, że Niemcy nie zgodzą się na francuską propozycję. Za przyznaniem Polsce większej liczby głosów jest także Finlandia. Późnym wieczorem mówiło się już, że Polska otrzyma tą samą liczbę głosów co Hiszpania.

Na podstawie doniesień z Nicei można było odnieść wrażenie, że duże państwa Piętnastki nie chcą, by Polska miała zbyt wiele do powiedzenia w rozszerzonej Unii Europejskiej i popierają propozycję Francji, złożoną wcześniej w sobotę. Francja chce, by nasz kraj miał tylko 26 głosów w Europejskiej Radzie Ministrów, czyli o dwa głosy mniej niż porównywalna z Polską pod względem liczby mieszkańców Hiszpania. Francuski minister do spraw europejskich - Pierre Moskovici - powiedział: "Polska i tak wypadła bardzo dobrze, bo Niemcy, Francja, Wielka Brytania i Włochy mają tylko po 4 głosy więcej". "To absolutnie nie oddaje różnicy 20 milionów, a nawet 40 milionów" - tłumaczył francuski minister. "Takie zróżnicowanie jest dla Polski nie do zaakceptowania" - głosi tymczasem oświadczenie w tej sprawie podpisane przez komisarza do spraw Integracji Europejskiej Jacka Saryusza-Wolskiego. "Polska oczekuje, że funkcjonowanie państw członkowskich w Unii Europejskiej będzie oparte na jednakowych zasadach i że co do ilości głosów jej status w Radzie Unii Europejskiej będzie identyczny ze statusem Hiszpanii" - dodał polski negocjator.

00:00